Paradoks podhalańsko-orawski: mimo tłumów na Krupówkach, PKB na Podhalu jest niższe niż na słowackiej Orawie. Turystyka nie tak intratna jak słowacki przemysł

Zakopane i polskie Tatry są zatłoczone przez cały rok, a Podhale ma w Polsce opinię regionu, który zarabia olbrzymie pieniądze na turystyce. Czy ta ocena jest słuszna? Dane Eurostatu mówią co innego: mimo rozwiniętej turystyki, Podhale należy do najbiedniejszych subregionów Polski i Unii Europejskiej. PKB na mieszkańca subregionu podhalańskiego opartego o turystykę jest wyraźnie niższe, niż PKB na mieszkańca sąsiednich słowackich regionów (Kraj Żyliński i Preszowski), które postawiły na przemysł, a branża turystyczna u nich kuleje. Podhale jest biedniejsze nie tylko od słowackich regionów oraz naszej Suwalszczyzny i subregionu łomżyńskiego, ale także od wielu regionów Północno-Zachodniej Rumunii.




Dane podajemy za Eurostatem i obejmują one przedpandemiczny rok 2019. Źródło danych i mapka subregionów Europy z podglądem PKB na mieszkańca są dostępne pod linkiem: Eurostat / Regions and Cities Illustrated (RCI) (europa.eu)

Dane są zagregowane w odniesieniu do regionów różnych szczebli, zgodnie z europejską klasyfikacją NUTS. Co to jest NUTS? To Klasyfikacja Jednostek Terytorialnych do Celów Statystycznych. Przykłady poziomów NUTS są następujące:

  • NUTS 1 – w przypadku małych i średnich państw są to całe państwa (np. Czechy i Słowacja), w przypadku Polski są to makroregiony (kilka województw zgrupowane w jeden region szczebla NUTS 1)
  • NUTS 2 – w przypadku Polski są to województwa, w przypadku Słowacji – 4 makroregiony: Kraj Bratysławski, Zachodnia Słowacja (trzy kraje samorządowe), Środkowa Słowacja (Kraj Żyliński i Bańskobystrzycki łącznie) oraz Wschodnia Słowacja (Kraj Preszowski i Koszycki łącznie)
  • NUTS 3 – w przypadku Polski są to subregiony (grupy powiatów, np. subregion Nowotarski to powiaty Tatrzański, Nowotarski i Suski łącznie), w przypadku Słowacji NUTS 3 to każdy kraj samorządowy osobno.

Podhale prawie najbiedniejsze w Europie. Bogatsze są nie tylko regiony słowackie, ale i rumuńskie

Wchodzimy zatem na stronę Eurostatu i co otrzymujemy? Otóż Małopolska jako całość prezentuje się całkiem nieźle (PKB na mieszkańca 20 700 euro), ale jest to zasługa miasta Kraków, które jest względnie bogate nawet na skalę europejską (23 600 euro) i ciągnie cały region w górę. Subregion nowotarski, czyli Podhale, ma PKB na mieszkańca na poziomie zaledwie 8000 euro. To jeden z najbiedniejszych subregionów w Unii Europejskiej, gorzej jest już niemal wyłącznie w Bułgarii oraz krajach kandydujących: Serbii, Ukrainie, Mołdawii, Albanii. Wyższe PKB na mieszkańca niż Podhale mają nie tylko sąsiednie słowackie regiony Kraj Żyliński (15 400) i Kraj Preszowski (10 600) czy leżący nieopodal Kraj Koszycki (13 800) lub Kraj Trnavski w Zachodniej Słowacji (19 500 euro na głowę), ale nawet regiony rumuńskie: Satu Mare (8800), Maramures (8200), Bihor (9300), Salaj (9200). Siedmiogrodzki subregion Cluj (15 800) i słowacki Kraj Żyliński obejmujący m.in. Orawę i Liptów są niemal dwukrotnie bogatsze od naszego Podhala (8000), mimo zalewu turystów w Polskich Tatrach i powszechnego przekonania, jak wielką kasę górale robią na turystach!

Bogatsze od naszego Podhala są polskie regiony które nie postawiły na tak agresywną i wszechobecną turystykę i które leżą na peryferiach kraju, nie uchodząc przy tym za jakoś szczególnie zamożne. Otóż Suwalszczyzna ma w tym zestawieniu 8600 euro na głowę, a Region Łomżyński (dochodzący do granicy białoruskiej) 9100 euro. Proszę zauważyć, że cały czas mówimy tu o regionach niestołecznych, nie porównujemy Podhala z bogatą Bratysławą czy Bukaresztem, ale z regionami przeważnie peryferyjnymi w swoich krajach.

Powyższe dane z Eurostatu nie są jedynie przypadkiem, podobne wnioski o poziomie zamożności Podhala (a raczej o braku zamożności) wyciąga również Urząd Marszałkowski w Krakowie. – Należy sprostować postawioną na wstępie tezę o „bogatym regionie Tatr”. Niezaprzeczalnie wysoka atrakcyjność turystyczna Podhala nie może być jednoznacznie zestawiana z generowaniem wysokiego PKB dla regionu. Podregion nowotarski należy do obszarów o niskich wartościach PKB na mieszkańca w skali nie tylko województwa małopolskiego, ale i całego kraju. Wynika to ze specyfiki tego obszaru i dominujących branż gospodarki. Jednocześnie niewiele wyższe lokaty w rankingach PKB per capita osiągają podregiony nowosądecki i tarnowski. Dlatego działania władz województwa muszą koncentrować się na zrównoważonym rozwoju całego regionu, a w szczególności na wyrównaniu poziomu życia. Szczególnie dotyczy to obszarów narażonych na wykluczenie społeczne, transportowe i gospodarcze. – informował w 2021 roku w odpowiedzi na nasze zapytanie prasowe Dawid Gleń, ówczesny rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.

Na turystyce nie zarabia się tak dużo, jak na przemyśle i IT. Nawet w Tatrach

Powyższe dane mogą być dla wielu Czytelników zaskoczeniem, bo burzą mit o rzekomych niebotycznych zyskach, generowanych przez luksusowe hotele, restauracje i aquaparki. W rzeczywistości branża turystyczna należy do najmniej intratnych, a o wiele bardziej opłaca się przemysł, przy czym oczywiście nie mówimy tu o kopcących fabrykach z minionego ustroju, ale raczej o nie zajmujących wiele miejsca, eleganckich i nowoczesnych halach produkcyjnych, które w dużych ilościach znajdziemy po słowackiej stronie Tatr – nawet ich nie zauważając. Oczywiście nie mówimy tu o miejscowościach stricte tatrzańskich, bo jasne jest, że Stary Smokowiec, Tatrzańska Łomnica, osada Oravice czy wieś Zuberec żyją właśnie z turystyki – choć i tam nie do końca. Wielu mieszkańców pięknie położonych tatrzańskich wsi takich jak Tatranska Javorina czy Zuberec dojeżdża do pracy w fabryce w Popradzie lub Dolnym Kubinie, zamiast wynajmować kwatery turystom czy prowadzić pensjonat, restaurację i parking. I lepiej na tym wychodzi, bo zarobki w przemyśle nawet na poziomie robotnika są dużo wyższe, niż zarobki kierownika recepcji na Podhalu, czy pracownika biurowego w podhalańskim hotelu z wyższym wykształceniem.

Kłóci się to z naszym ludowym przekonaniem, bo przez całe lata po 1989 roku tłumaczono nam, że przemysł jest passe, a liczą się usługi (w tym turystyczne). Stąd też fabryki przenoszono do Chin, lub… na Słowację właśnie, czego przykładem są słynne już fabryki samochodów, w tym niedawno zapowiadana fabryka samochodów elektrycznych Volvo w Koszycach. Według słowackiego Ministerstwa Gospodarki budowa koszyckiej fabryki Volvo wygeneruje kilka tysięcy miejsc pracy w samej fabryce i 5-6 razy więcej poza nią, rozwinie się dzięki niej cały region Wschodniej Słowacji (dziś dość zapóźniony), a słowackie PKB będzie wzrastać corocznie o dodatkowy jeden punkt procentowy.

A co z tymi luksusowymi hotelami i aquaparkami, powstającymi jak grzyby po deszczu na Podhalu? Owszem, przynoszą duży utarg, ale niekoniecznie aż tak duże dochody. Nie należy zapominać o nieraz dziesiątkach milionów złotych, które najpierw trzeba było w te inwestycje włożyć. Prawdopodobnie gdyby podhalańscy biznesmeni byli bardziej ogarnięci i włożyli choć trochę wysiłku w nauczenie się realiów sąsiedniej Słowacji oraz języka słowackiego, dużo więcej by zarobili, inwestując te miliony w jakąś strefę przemysłową pod Popradem lub Koszycami, albo w prężnie rozwijający się sektor IT w obu tych miastach. Wykracza to jednak poza możliwości percepcyjne wielu lokalnych „tuzów biznesu”, którzy nie potrafią wyjść poza utarte schematy, poza swój region i poza branżę turystyczno-deweloperską. Efekty są takie jakie widzimy – dalsze betonowanie Tatr i Podhala i coraz większe uzależnienie regionu od branży, która ciągnie Zakopane i sąsiednie gminy w dół, co widać po pogarszającej się jakości życia zwykłych mieszkańców, wspomnianych już żenująco niskich wskaźnikach PKB na mieszkańca oraz mimo wszystko bardzo niskich średnich zarobkach w Zakopanem i okolicach, nawet w porównaniu z zarobkami w Popradzie czy Koszycach.

Recepta dla Podhala i Zakopanego

Na dobrą sprawę wybawieniem dla zwykłych mieszkańców Zakopanego, Kościeliska, Poronina czy Bukowiny Tatrzańskiej byłaby sytuacja, kiedy Polacy przestaną masowo przyjeżdżać w polskie Tatry, a lokalne władze byłyby wówczas zmuszone do poszukania innych możliwości rozwiju, kopiując model słowacki. Oczywiście nikt nie mówi o fabrykach w samych Tatrach, ale bardziej o wspieraniu i rozwoju takich projektów, jak nowotarska strefa przemysłowa. Skoro nowoczesna fabryka Panasonic może być w słowackiej Trstenie i Starej Lubowni, to dlaczego podobna nie miałaby powstać w Czarnym Dunajcu, Witowie, Poroninie lub Bukowinie Tatrzańskiej? Albo na zakopiańskich Szymonach? Na pewno w mniejszym stopniu ingerowałaby w przyrodę i krajobraz, niż kolejny hotel-gargamel, powstający w kontrowersyjnych okolicznościach. I dawałaby mieszkańcom Podhala stabilne, dobrze płatne miejsca pracy na umowę o pracę z zarobkami na poziomie 6000 zł na rękę, a nie jak dziś 3000 pod stołem w turystyce lub gastronomii.

Podhale powinno także powalczyć o to, by na bazie Zakopanego i Kościeliska powstała „podhalańska dolina krzemowa” na wzór tej koszycko-popradzkiej. Zarobki w IT należą do najwyższych na rynku, nikogo nie dziwi 15 tysięcy na rękę, od czego oczywiście są odprowadzane podatki do miejscowych budżetów (czego nie można zawsze powiedzieć o podhalańskiej branży turystycznej, płacącej często „pod stołem”). Pracę tę można wykonywać skądkolwiek, zdalnie, często w modelu hybrydowym, pojawiając się kilka razy w miesiącu w biurze (które może być równie dobrze w Krakowie i Warszawie). Wielu informatyków, programistów być może chętnie przeniosłoby się do Zakopanego lub Kościeliska i tu płaciło podatki, ale nikt z lokalnych władz nawet o to nie zabiega, nie widząc świata poza branżą turystyczno-gastronomiczną. I znów, pozytywne wzorce płyną ze słowackiej strony Tatr, gdzie zwłaszcza okolice Popradu i Kieżmarku przeżywają boom budowlany, ponieważ przeprowadzają się tam zamożni, wykształceni przedstawiciele wolnych zawodów, którzy wolą zamienić Bratysławę na wygodny do życia i dobrze skomunikowany region z widokiem na Tatry.

Więcej na ten temat można przeczytać w książce: „Nieznany sąsiad. Podręcznik współpracy polsko-słowackiej”. Jest ona dostępna w wersji elektronicznej w księgarni internetowej Ebookpoint i aktualnie jest w dużej promocji. Link do publikacji:

https://ebookpoint.pl/view/8594E/ksiazki/nieznany-sasiad-podrecznik-wspolpracy-polsko-slowackiej-jakub-loginow,s_00xq.htm#format/e