Widok na Port Gdańsk

Felieton morski 8/2025. Tereny portowe nie muszą być brudne i brzydkie. Jeżeli porty nie zadbają o estetykę, pożre je deweloperka

W jednym z poprzednich felietonów morskich pisałem o zagrożeniu dla rozwoju gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej związanym z presją deweloperską na cenne tereny portowe nad Martwą Wisłą. Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w Gdyni, gdzie również cenne nabrzeża są zamieniane na apartamenty dla milionerów. Winę za to ponosi jednak sama branża morska, która lekceważy kwestie dobrej architektury, urbanistyki, estetyki a nawet zwykłej czystości ogólnodostępnych terenów portowych. Tereny portowe i stoczniowe kojarzą się z bylejakością, szkodliwym pyłem (węglowym i ulicznym), brudem, śmieciami i ogólnym zaniedbaniem. Tak nie musi być i chociażby porty holenderskie, niemieckie czy duńskie wyglądają inaczej. Estetyka portowa i integracja port-miasto-mieszkańcy jest niezbędna – inaczej porty będą tracić cenne tereny, na których powstaną zadbane i estetyczne osiedla apartementowców z mieszkaniami za dziesiątki milionów.

Temat estetyki i urbanistyki terenów portowych jest oczywiście trudny i wymaga współpracy wielu środowisk: zarządów portu, miasta, dzielnic, uczelni, strony społecznej. Dziś tej współpracy nie ma. Dlatego uważam, że w obu zarządach portów powinno powstać stanowisko koordynatora ds. współpracy ze społecznością lokalną, a prezydent Gdańska i Gdyni powinna powołać koordynatora ds. morskich. Branża morska powinna też pozbyć się swego rodzaju arogancji w rozmowach ze społecznością lokalną – mam tu na myśli sposób odnoszenia się portów i branży do słusznych zastrzeżeń mieszkańców Nowego Portu oraz świnoujskiego Warszowa.

Mówiąc o estetyce portowej nie mam na myśli terenów zamkniętych, choć również tam nie zaszkodziłaby zwykła uniwersalna dbałość o otoczenie. Jak to jest, że polskie tereny przemysłowe są brzydkie, byle jakie, brudne i zapylone, a niemieckie, austriackie czy nawet słowackie fabryki i magazyny wyglądają schludnie, są obsadzone drzewami, zamiast klepiska są trawniki?

Bardziej chodzi mi o tereny leżące na styku miasta i portu, będące przeważnie w zarządzie miasta. To na przykład gdyńskie ulice: Tadeusza Wendy, Polska, Jana z Kolna, Rotterdamska, Chrzanowskiego, Janka Wiśniewskiego, Aleja Solidarności, Logistyczna, Hutnicza. A także gdańskie ulice: Oliwska, Starowiślna, Wyzwolenia, Śnieżna, Swojska, Twarda, Okrąg, Na Ostrowiu, Wiślna, Wielopole, Chodackiego, Na Ostrowiu, a także ulice na Wyspie Portowej. Nie dziwię się tym mieszkańcom, urzędnikom i samorządowcom, którzy nie mogą się doczekać wycofania stąd działalności portowej i rozpoczęcia rewitalizacji, czyli powstania nowych atrakcyjnych dzielnic spacerowych, ponieważ obecnie te ulice wyglądają fatalnie. Jak w jakimś mieście trzeciego świata. Strach tam wejść, strach tam spacerować, jedno wielkie dziadostwo, niesprzątany pył, brud, brak drzew i zieleni lub zaśmiecone chaszcze, albo tak jak na Janka Wiśniewskiego i Hutniczej – krzywe i wąskie chodniki przy ruchliwej drodze.

Tyle, że rewitalizacja zaniedbanych terenów i utworzenie nowych, atrakcyjnych dzielnic wcale nie musi ani nie powinno oznaczać wyprowadzenia działalności portowej, magazynowej, stoczniowej czy przemysłowej. Wręcz przeciwnie – należy taką rewitalizację prowadzić w ramach zachowania i unowocześnienia obecnych funkcji.

W Polsce ukształtował się dziwny pogląd, że ładne, czyste i przyjemne dla człowieka powinny być jedynie dzielnice mieszkalne, usługowe i rekreacyjne, a te przemysłowe już nie muszą. A niby dlaczego? W pracy spędzamy nierzadko więcej czasu, niż w domu (po odliczeniu snu) czy na mieście. Już dawno udowodniono związek pomiędzy jakością i estetyką otoczenia w którym żyjemy, a jakością życia, zdrowiem psychicznym i fizycznym czy produktywnością pracy. Idąc codziennie do pracy w porcie, ludzie nie stają się na ten czas cyborgami których to wszystko nie dotyczy. Estetyka, czystość i zieleń jest tak samo potrzebna na osiedlach mieszkaniowych i w centrach miast, jak i w dzielnicach przemysłowo-portowych, w których dziesiątki tysięcy pracowników spędza jedną trzecią życia.

I naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by wzdłuż ulicy Logistycznej w Gdyni miasto posadziło drzewa (jest na to miejsce), aby wzdłuż ulicy Janka Wiśniewskiego i Hutniczej pojawiła się profesjonalna droga rowerowa i równy chodnik. Nic nie stoi na przeszkodzie, by chodniki wzdłuż ulicy Polskiej i Janka Wiśniewskiego oraz chodniki i ulice Nowego Portu oraz Przeróbki były regularnie myte i czyszczone z pyłu, który jest tam bardzo widoczny, tworzy smog i powoduje poważne choroby płuc. Do tego wszystkiego nie potrzeba likwidacji przemysłu i logistyki i budowy apartamentowców.

W Europie i na świecie jest wiele przykładów ciekawych architektonicznie obiektów przemysłowych. Czy można pogodzić funkcję użytkową z dobrą architekturą, dizajnem i urbanistyką? Można, a nawet trzeba. Przykładem może być chociażby wiedeńska i krakowska spalarnia odpadów czy architektura portowa Rotterdamu, Antwerpii i Hamburga. Każdy z tych trzech portów jest równocześnie atrakcją turystyczną. Tak właśnie powinniśmy podchodzić do naszych portów morskich – nie zło konieczne, ale ciekawa atrakcja dla mieszkańców i turystów oraz aktywne kształtowanie przestrzeni służące edukacji morskiej i kreowania pozytywnego wizerunku branży morskiej i żeglugi śródlądowej. .

Takie zalążki już zresztą mamy – to m.in. taras widokowy pod Estakadą Kwiatkowskiego, z którego można obserwować statki i przeładunek kontenerów. Takich miejsc powinno być więcej, oczywiście w tych częściach portu, gdzie takie obserwacje nie byłyby zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa.

Jakub Łoginow

Bądź na bieżąco z felietonami morskimi dołączając lub obserwując moje kanały w mediach społecznościowych:

Jakub Łoginow | LinkedIn

@jakubloginow.bsky.social on Bluesky

Kuba Łoginow (@KubaLoginow) / X

Port Europa Trójmiasto – Facebook

Grupa Port Europa Trójmiasto | Facebook