Jakub Łoginow – działalność pozazawodowa i społeczna

Poprzedni wpis dotyczył profilu zawodowego i wykształcenia właściciela tego portalu (porteuropa.eu). Pozwolą Państwo, że w tym miejscu przedstawię się od bardziej prywatnej strony, prezentując moje zainteresowania, pasje, hobby i najważniejsze sukcesy w działalności non-profit.

Jaki jestem na co dzień? Przede wszystkim aktywny i unikający rutyny – stąd moją pasją zawodową jest dziennikarstwo międzynarodowe i specjalistyczne oraz języki obce, bo wiąże się to ze stałą nauką nowych rzeczy i codziennym funkcjonowaniu na pograniczu kilku obszarów kulturowo-językowych, nawet wtedy gdy nie ruszam się na dłużej z Trójmiasta. Piszę artykuł w języku słowackim, w tle słucham podcastu o portach morskich i żegludze na Morzu Czarnym w języku ukraińskim, by zaraz potem wysłać zapytania prasowe w języku niemieckim do artykułu, który napiszę po polsku. To w naturalny sposób uczy tolerancji, otwartości i kreatywności. Jest też problemem, bo nie wszyscy rozumieją specyfikę mojej pracy zawodowej.

W liceum długo nie mogłem się zdecydować jaką ścieżkę edukacyjno-zawodową obrać, czego efektem jest też mój niestandardowy zestaw kompetencji. Przez całe liceum, gdzie byłem w klasie o profilu biologiczno-chemicznym, mocno uczyłem się przedmiotów takich jak biologia, chemia, fizyka i matematyka (i ta wiedza została mi do dziś) z myślą o studiach związanych z medycyną, biotechnologią lub ochroną środowiska. Finalnie studiowałem towaroznawstwo, czyli specyficzny kierunek: inżynierski, oparty o chemię, biologię i fizykę, ale na prestiżowej uczelni ekonomicznej. Moje studia inżynierskie to głównie zajęcia laboratoryjne, przedmioty takie jak analiza instrumentalna, mikrobiologia czy biotechnologia, wyznaczanie wykresu absorbancji i transmitancji dla różnej długości fali elektromagnetycznej. Chciałem pracować w laboratorium badającym zanieczyszczenia wód lub inspekcjach ochrony środowiska, identyfikując źródła zanieczyszczeń i im przeciwdziałając. Interesowałem się fizykochemicznymi aspektami następstw katastrofy w Czarnobylu. Rzeczywistość już na studiach okazała się brutalna – pracy dla młodych ludziach w laboratoriach tego typu nie było, raczej je likwidowano niż tworzono, a inspekcje ochrony środowiska stały się fikcją i są nią do dziś. Już w na trzecim roku studiów inżynierskich wiedziałem, że tu perspektyw nie będzie i trzeba się przebranżowić. Inspiracją do tego stał się wyjazd na wymianę studencką na prestiżową kijowską uczelnię – Kijowski Narodowy Uniwersytet Handlowo-Ekonomiczny, gdzie w rekordowym tempie trzech miesięcy nauczyłem się od zera języka ukraińskiego, zanim to było modne. Studia magisterskie zrobiłem już na Akademii Morskiej w Gdyni, a moją nową pasją edukacyjną i zawodową stały się porty morskie i ich współpraca z zagranicznym zapleczem – Ukrainą, Białorusią, Słowacją, a także szeroko pojęty transport.

Podczas pobytu na Ukrainie pomiędzy studiami inżynierskimi a magisterskimi, który nieoczekiwanie wydłużył się ponad planowany jeden semestr, odkryłem dla siebie nowe umiejętności i kompetencje zawodowe, związane z językami obcymi, relacjami międzynarodowymi i dziennikarstwem. Zdobyłem twardą wiedzę i kompetencje w naukach ścisłych, a nagle okazało się, że umiem i lubię pisać (teksty dziennikarskie i marketingowe) oraz mam umiejętności językowe odnoszące się do niszowych języków i chcę się w tym specjalizować. Zaraz po ukraińskim nauczyłem się również języka białoruskiego i słowackiego, co przyszło mi bardzo łatwo, a później niemieckiego, co już trudniej. Od tego czasu jestem dziennikarzem – ale o innym profilu niż koleżanki i koledzy humaniści, którzy ukończyli polonistykę, ukrainistykę czy stosunki międzynarodowe. Podczas gdy dziennikarze – humaniści najlepiej czują się w pisaniu o polityce i kulturze, ja chętniej piszę o transporcie publicznym, portach morskich, żegludze, energetyce, transformacji energetycznej, chociaż o polityce i gospodarce również. Natomiast absolutnie nie potrafię pisać o kulturze, literaturze czy relacjonować wydarzeń towarzyskich i personalnych, np. robić relacji z gali i konferencji.

Interdyscyplinarność – to słowo-klucz w moim przypadku. Nauki ścisłe i społeczne, podejście inżynierskie – i humanistyczne. To się doskonale sprawdza nie tylko w dziennikarstwie, ale też w transporcie publicznym, który wymaga m.in. kontaktu i dialogu z pasażerami i koncentracji na ich potrzebach. A o tym branża transportu publicznego często zapomina.

Ważnym doświadczeniem, które dużo mnie nauczyło, było uczestnictwo w Pomarańczowej Rewolucji, poprzedzone wcześniejszą działalnością w młodzieżowej organizacji „Pora”. To była lekcja społeczeństwa obywatelskiego na wzór zachodni, metod obywatelskiego sprzeciwu wobec autorytarnej prorosyjskiej władzy, patrzenia politykom i urzędom na ręce, z wykorzystaniem najlepszych wzorców z Europy Zachodniej i USA.

W tym okresie poznałem też wspaniałe środowisko opozycyjnie i demokratycznie nastawionej białoruskiej młodzieży. Wspierałem dążenia Białorusinów do wolności i integracji europejskiej, wspierałem prześladowany język białoruski jako symbol zachodnich aspiracji, co roku jeździłem wraz z przyjaciółmi na Festiwal Muzyki Wolnej Białorusi Basowiszcza w gminie Gródek koło Białegostoku, gdzie przy alternatywnej zabronionej przez władze muzyce rockowej można było się zintegrować i wyrazić swój sprzeciw wobec polityki Łukaszenki. Ze względu na działalność dziennikarską i pisanie „źle” o Łukaszence, otrzymałem tak jak wielu innych dziennikarzy i aktywistów pięcioletni zakaz wjazdu na Białoruś. Prowadziłem skuteczne kampanie przeciwko patologiom na granicy polsko-ukraińskiej (w tym na rzecz otwarcia pieszych przejść granicznych) oraz przeciwko skandalom wizowym w polskich konsulatach na Ukrainie i Białorusi (kampania „Wizy pięcioletnie dla Ukraińców i Białorusinów”) celem lepszego zintegrowania naszych sąsiadów z UE i wyrwania ich z zależności od Rosji. Popularyzowałem naukę języka ukraińskiego i białoruskiego wśród Polaków, jako narzędzie osłabiania kulturowych wpływów języka rosyjskiego, a także naukę języka polskiego w Ukrainie i Słowacji. Z moich bezpłatnych kursów internetowych i podręczników, języka ukraińskiego i białoruskiego nauczyło się ok. 5 tysięcy Polaków (przynajmniej na poziomie podstawowym), a języka polskiego – około 100 tysięcy Ukraińców. Wraz z przyjaciółmi angażowałem się w Krakowie w pomoc dla Euromajdanu i osób poszkodowanych przez reżim Janukowycza i Putina.

Jakub Łoginow na niewielkiej demonstracji demokratycznej w Mińsku, Kastrycznickaja Płoszcza

Ważnym aspektem mojej działalności jest walka z wykluczeniem komunikacyjnym. Od 2016 roku koordynuję skuteczną inicjatywę ekspercką „Inicjatywa obywatelska Polska – Słowacja – autobusy”, która powstała jako wyraz niezgody wobec sabotowania integracji europejskiej Polski i Słowacji. Do kluczowych europejskich wartości należy dbałość o środowisko naturalne, a więc również wspieranie transportu publicznego zamiast samochodów oraz dążenie do wzajemnego poznania się i kontaktów międzyludzkich pomiędzy społecznościami sąsiadujących państw europejskich. Tymczasem na polsko-słowackim pograniczu tego nie było. Zlikwidowano wszystkie połączenia autobusowe i kolejowe, w tym pociąg Kraków – Muszyna – Koszyce – Budapeszt – Bukareszt. Społeczeństwa Polski i Słowacji mimo formalnego zniesienia granic oddalały się od siebie, stawały coraz bardziej obojętne, a lokalnie nawet wrogie. Elity branży transportu publicznego w Warszawie i Krakowie negowały potrzebę rozwoju transgranicznej komunikacji publicznej, ignorując społeczny i eurointegracyjny aspekt braku takich połączeń oraz wiążącego się z tym zagrożenia dla demokracji i idei europejskiej. Najbardziej cenieni specjaliści transportowi tłumaczyli, że „nie da się” utworzyć i sfinansować transgranicznych autobusów jako samorządowych połączeń użyteczności publicznej. Mimo to, dzięki specjalistycznej wiedzy eksperckiej i konsekwentnym działaniom, moja inicjatywa zrealizowała swoje cele i osiągnęła sukces. Uruchomione zostały cztery samorządowe linie autobusowe oraz jedna linia kolejowa nad którymi pracowałem: Bukowina Tatrzańska – Trstena, Trstena – Termy Chochołowskie, Krynica – Bardejov i Nowy Targ – Stary Smokowiec (autobusy) i pociąg Muszyna-Poprad. W planach są kolejne, a aktualnie wciąż działam na rzecz utworzenia pociągów Kraków – Koszyce – Budapeszt i Gdynia – Muszyna – Poprad/Koszyce. W planach są kolejne połączenia transgraniczne.

Otwarcie pierwszej samorządowej linii transgranicznej, z marszałkiem Małopolski

Z wykluczeniem komunikacyjnym walczyłem również na innych płaszczyznach. Jestem autorem obywatelskiej petycji „Pięć razy TAK dla transportu publicznego”, w której przedstawiłem Ministerstwu Infrastruktury autorskie propozycje zmian ustawy o publicznym transporcie zbiorowym i innych działań opartych o rozwiązania słowackie i austriackie, które badam w ramach mojej pracy naukowej. Udało się zebrać ponad 500 podpisów pod petycją i została ona pozytywnie rozpatrzona przez Ministerstwo, które po dłuższej przerwie podczas której priorytetem były inne tematy, powróciło do działań na rzecz walki z wykluczeniem transportowym. Oczywiście temat trzeba stale monitorować. Opracowałem bez żadnego finansowania zewnętrznego poradnik dla społeczności lokalnych, w jaki sposób mogą skutecznie zabiegać o uruchomienie samorządowego autobusu do ich wsi lub małego miasteczka. Wcześniej pomogłem mieszkańcom Myślenic w staraniach o uruchomienie autobusu Kolei Małopolskich Myślenice-Kraków oraz wspierałem inne społeczności lokalne z Małopolski w ich staraniach o autobus typu PKS. Prowadziłem też skuteczne starania o wykorzystanie małej i dużej obwodnicy kolejowej Krakowa dla potrzeb Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej. Gdy rozpocząłem działania na rzecz reaktywacji przystanków kolejowych Kraków Lubocza i Kraków Nowa Huta oraz budowy przystanków Kraków Kościelniki i Kraków Przylasek Rusiecki, a także o kolej miejską do Łęgu, wiele osób w Krakowie się z tych starań podśmiewywało jako nierealnych. Obecnie przystanki Lubocza i Nowa Huta funkcjonują, pozostałe są w budowie, funkcjonują postulowane przeze mnie połączenia kolejowe na Dużej Obwodnicy.

Czasy licealne

Prywatnie lubię morze i góry, moją pasją są rolki i deskorolka, a także windsurfing. Angażuję się w integrację społeczności rolkarskiej (zwłaszcza w Gdyni) oraz popularyzacji jazdy na rolkach, zarówno jako formy aktywności fizycznej, jak i ekologicznego i przyjaznego zdrowiu środka transportu. Popularyzuję turystykę rolkarską nad Bałtykiem, która jest ciekawą i korzystną dla społeczności lokalnych formą wydłużania sezonu turystycznego nad morzem (Jestem autorem pierwszej w Polsce Uchwały Rolkarskiej (w Krakowie), która wprowadziła całkowity zakaz stosowania kostki fazowanej na chodnikach – od tego czasu w Krakowie chodniki są budowane z nawierzchni przyjaznych rolkarzom i deskorolkarzom, na czym korzystają również osoby o specjalnych potrzebach. W ślad za Krakowem podobne rozwiązania przyjęły również inne miasta i gminy w Polsce i Słowacji (np. Zakopane, Nowy Targ, Hladovka). Byłem inicjatorem rozszerzenia zasad krakowskiej uchwały rolkarskiej na całą Polskę, co udało się częściowo – Ministerstwo Infrastruktury przyjęło w 2022 roku rozporządzenie, nakazujące projektowanie i budowę chodników i dróg rowerowych z uwzględnieniem potrzeb rolkarzy i deskorolkarzy, co powszechnie jest interpretowane jako zakaz nawierzchni fazowanych i kocich łbów. Wcześniej w latach 2016-2021 prowadziłem kampanię społeczną na rzecz ustawowego dopuszczenia rolkarzy i deskorolkarzy na drogi rowerowe na wzór przepisów słowackich, rozwiązanie to weszło w życie w 2021 roku (wprowadzenie kategorii „urządzeń wspomagających ruch”).