Nieoczywisty pomysł na city-break: Koszyce

Dwieście kilometrów od Krakowa znajduje się miasto, które dorównuje mu (jeśli nie przewyższa) swoją urodą, tradycją i bogatą historią. Oba ośrodki miejskie były silnie ze sobą związane od swoich początków – w czasach średniowiecza utrzymywały intensywne kontakty handlowe i polityczne.




Tak jak w przypadku Krakowa, kulturotwórcze znaczenie dla mieszkańców miasta i okolicy potwierdzone zostało tytułem Europejskiej Stolicy Kultury. I nie mam tu w cale na myśli Wrocławia, który znajduje się znacznie dalej (geograficznie i historycznie). Koszyce, bo o nich tu mowa, dziś jakby nie istniały w świadomości nie tylko Krakowian, ale i Polaków.

”Byłem zdziwiony, że niecałe sześćdziesiąt kilometrów od granicy ukraińskiej można trafić do takiego miasta. Koszyce bowiem, której to nazwy większość mieszkańców Europy Środkowej pewnie nie słyszała, nie są jakimś pozbawionym oblicza miejscem na obrzeżach Europy, lecz środkowoeuropejskim miastem z rynkiem tak pięknym, że podobnego chyba jeszcze nigdy nie widziałem, a cały obszar wokół Hlavné námestie, od gotyckiej katedry św. Elżbiety, największego kościoła na Słowacji, po secesyjny teatr i niezliczone kamienice, został całkowicie odrestaurowany. To, że znalazłem się na Wschodzie, poznawałem, że gotyk nigdzie tutaj nie był zapaskudzony barokiem, a secesja nie padła ofiarą destrukcyjnej żądzy banków i kas oszczędności. Na Hlavné námestie można było sobie jeszcze wyobrazić, jak przed stu laty codziennie o stałej porze spacerowali tutaj mieszkańcy; o skrytych, trawiących ich namiętnościach opowiadał Sándor Márai, urodzony i dorastający we wspaniałym domu przy jednej z przecznic. Przez setki lat Koszyce były jednym z najbardziej znaczących miast Węgier, nazywanym przez ludność węgierską Kassa, a przez licznych tutaj Niemców – Kaschau”

Tymi słowami swój podziw dla miasta wyrażał pisarz Karl-Markus Gauß dziesięć lat temu; można zadawać sobie pytanie – jakich słów użyłby dzisiaj? W obliczu szybkiego rozwoju Koszyc to, co napisano o mieście przed dekadą, szybko traci na znaczeniu. Również to co mówi się o Koszycach teraz, będzie brzmiało nieaktualnie już za pięć lat. Austriacki autor nie przypuszczał zapewne, że w 2013 roku miasto będzie dumnie nosiło tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, a poczynione nie tylko przy tej okazji inwestycje spowodują, że Koszyce zaczną być atrakcyjnym miejscem do życia dla coraz większej ilości młodych ludzi. Nie tylko gdy chodzi o Słowaków – ci chętniej wybierają Koszyce jako alternatywę dla coraz bardziej dusznej i drogiej Bratysławy – ale także dla Czechów i obywateli Zachodniej Europy. Na początku ściągani tu do pracy przez macierzyste korporacje i firmy, by po odkryciu niezwykłego klimatu miasta przeprowadzić się tu na stałe z rodzinami i przyjaciółmi.

Kultura – ta wysoka, związana z muzyką i teatrem – ale przede wszystkim tak zwana kultura ulicy zawsze była częścią klimatu Koszyc. Niezliczona ilość teatrów i grup artystycznych (w tym jedyny w Europie Środkowej Teatr Romski), festiwale teatralne i muzyczne oraz Sándor Márai, który tu mieszkał i o obywatelach węgierskiego Kassa pisał – oto wizytówki jedyne w swoim rodzaju. Spoglądając na aspekt kultury także od tej fizycznej, czyli krótko mówiąc, sportu, Koszyce również wygrywają z Bratysławą. Ilością boisk, basenów, terenów rekreacyjnych („zielonych” i tych związanych z wodą), ale też wydarzeń. Najnowocześniejsza na Słowacji Steel Arena była gospodarzem w 2011 r. Mistrzostw Świata w Hokeju; ten obiekt wybierają również jako swoją scenę największe gwiazdy światowej muzyki odwiedzający Słowację (np. Joe Cocker, Bryan Adams, Jean Michel Jarre). W Koszycach od 1924 roku odbywa się coroczny Maraton Pokoju, należący do elitarnego grona największych imprez biegowych na świecie. Mimochodem też można wspomnieć o obecności w mieście prawie trzystuhektarowego ogrodu zoologicznego, równie imponującego ogrodu botanicznego oraz dwóch publicznych planetariach.

Koszycka Nowa Huta

To jednak, co imponuje najbardziej w przypadku Koszyc, to rozwój w dziedzinie gospodarczej i naukowej, z naciskiem na innowacyjność i równie ważną ochronę środowiska. W latach 60 ubiegłego wieku władze ówczesnej Czechosłowacji postanowiły wybudować na zachód od miasta olbrzymi kombinat metalurgiczny. Chodziło pośrednio o to, by przekształcić charakter Koszyc, z miasta o tradycjach historycznych i kulturalnych w ośrodek proletariacki. Do miasta ściągnęły rzesze robotników z całej Czechosłowacji, a wokół historycznej starówki powstały nowe osiedla, częściowo potwierdzając sukces planu partyjnych dygnitarzy.

Chichotem historii jednak okazało się wykupienie zakładów przez amerykański koncern U.S. Steel w 2001 roku. Jako jedyna inwestycja koncernu w Europie oraz największy pracodawca w regionie zakłady są oczkiem w głowie każdego słowackiego rządu, nie tylko ze względów propagandowych. Wiszące przed kilkoma miesiącami nad Koszycami widmo sprzedaży lub zamknięcia coraz mniej rentownego kombinatu spotkało się ze zdecydowaną reakcją słowackiej władzy. Trwające tygodniami rokowania, transmitowane na żywo przez wszystkie słowackie media i śledzone z zapartym tchem przez Słowaków, zakończyły ugodą, na mocy której rząd zadeklarował finansowanie części kosztów ponoszonych przez huty, m. in. energii elektrycznej.

O ile ostatnie częste wizyty premiera Fico na wschodzie i zapewnienia o masowym dotowaniu znajdujących się tam w trudnej sytuacji zakładów wzbudzają kontrowersje polityczne, o tyle w przypadku ostatniego porozumienia z władzami koncernu U. S. Steel władza może mówić o sukcesie. Przywódcy opozycyjnych partii przyznają, że na miejscu premiera Fico również zrobiliby wszystko, by utrzymać amerykańskiego giganta na wschodzie. O tym, jak ważna dla Koszyc i całego regionu jest ta kwestia świadczy fakt, że amerykańscy dyrektorzy słowackiego oddziału U. S. Steel współpracują z władzami miasta nie tylko przy kształceniu przyszłych kadr (patronując uczelniom i szkołom, m. in. słynnej koszyckiej politechnice, fundując stypendia i praktyki zdolnym uczniom i żakom), ale również aktywnie lobbują na rzecz przyszłych inwestycji w Koszycach. Żadna prezentacja, ulotka czy broszura promująca miasto wśród potencjalnych inwestorów nie może obejść się bez wstępu dyrektora koncernu, zapewniającego o doskonałych warunkach do inwestowania i obietnicy wszelkiej możliwej pomocy ze strony przychylnych włodarzy Koszyc.

Te jednak zdają sobie sprawę, że dzisiejszy rozwój nie może ograniczać się do przemysłu ciężkiego. Dzięki zmysłowi przewidywania oraz nieobcej nigdy w tym mieście atmosfery współpracy udało się doprowadzić do wytworzenia kilku klastrów technologicznych, w tym słynnej już tzw. Koszyckiej Doliny Krzemowej. Jeśli dotąd nikt szeroko o niej nie słyszał, to w tym wypadku jest to tylko potwierdzenie jej znaczenia i wysokiej specjalizacji. Powstały w 2007 roku klaster „IT Valley” oraz prowadzone w jego ramach Centrum Doskonalenia Technologii Informatycznych i Komunikacyjnych skupiają się dzisiaj bardziej na współpracy z amerykańskimi i azjatyckimi firmami, niż na lokalnym europejskim rynku. Wraz ze stale rozrastającym się zapleczem (również mieszkalnym i usługowym) jest to niewątpliwie jednym z magnesów, który przyciąga do miasta utalentowanych informatyków i specjalistów, których liczba dzisiaj oscyluje wokół trzech tysięcy. Koszycka „dolina krzemowa” nie jest jednak jedynym tego rodzaju przedsięwzięciem w Koszycach. W odpowiedzi na zapotrzebowanie przemysłu motoryzacyjnego i powstał również klaster specjalizujący się w rozwoju robotyki i automatyki, a oprócz tego także wiele instytucji badawczych w dziedzinie biotechnologii, medycyny i środowiska. Jakby oczywistością dla miasta chcącego przyciągnąć inwestorów są tutaj tradycyjne strefy przemysłowe – doskonale skomunikowane oraz w pełni uzbrojone.

Transport i logistyka, głupcze!

Komunikacja i logistyka to dla każdej firmy rzecz najważniejsza, i trzeba przyznać – Koszyce pod tym względem nie mają sobie równych. W przeciwieństwie do Bratysławy miasto jest dogodnie zlokalizowane w pobliżu głównych węzłów drogowych, a jego rozwoju nie ograniczają geograficzne przeszkody jak góry, położone tuż na obrzeżach miasta przejścia graniczne czy rozdzielające państwa wielkie rzeki. Te czynniki oraz względna bliskość granicy umożliwiły już w latach 60. ubiegłego wieku budowę w miejscowości Czierna nad Tysą gigantycznego terminalu kolejowo-drogowego, a także przedłużenie do Koszyc biegnących od radzieckiej wtedy granicy torów o szerokim rozstawie. Wtedy podyktowane względami politycznymi, dzisiaj to posunięcie wspiera rozwój środkowoeuropejskiego kapitalizmu. Szerokie tory to dla koszyckiego kraju (województwa) wymierne korzyści – przedsiębiorstwa prowadzące wymianę handlową z Rosją i Ukrainą nie znajdą w tej części Europy idealniejszego rozwiązania. Trzeba przyznać – jest to na pewno jeden z czynników, dla których współpraca między Rosją a Słowacją rozwija się tak dobrze na szczeblu państwowym. Dzisiaj planuje się już przedłużenie szerokotorowej linii do Bratysławy i dalej, do Wiednia, co miałoby nastąpić jeszcze przed 2020 rokiem. Przez Koszyce przebiega słynny od czasów starożytnych szlak Via Carpatia, łączący wybrzeża Morza Bałtyckiego z Czarnym. Jego częścią jest istniejąca autostrada Preszów – Koszyce oraz biegnąca dalej na południe przez Miszkolc droga ekspresowa. Kluczowa w koncepcji szlaku jest tu rola Polski, niestety o mającej powstać z prawdziwego zdarzenia drodze biegnącej na północ przez wschodnie województwa, nadal się u nas tylko mówi. Można zaobserwować, że mimo pojawiających się politycznych i ekonomicznych problemów władze Słowacji, Węgier i Ukrainy zdają sobie większą sprawę z wagi tego połączenia i nie będzie niczym dziwnym, gdy w niedalekiej przyszłości to nasz kraj będzie ostatnim bez tego ważnego połączenia drogowego. Gwoli sprawiedliwości, istniejące połączenie Koszyc z Bratysławą również nie jest optymalne – biegnie ono, podobnie jak główna magistrala kolejowa, szerokim łukiem przez Żylinę i północne, górskie tereny Słowacji. To echo dawniejszych decyzji politycznych, które kazały trzymać się jak najdalej od „nieprzyjacielskich” granic węgierskich, a ich efektem jest kolejny paradoks. Najszybciej bowiem ze wschodniej Słowacji do Bratysławy dostać się dzisiaj można samochodem właśnie przez Węgry, szybką i wygodną autostradą przez Budapeszt łączącą Miszkolc i Gyor. Na szczęście drogę do i ze słowackiej stolicy ma ułatwić zaczynająca się właśnie budowa biegnącej przez Zwoleń ekspresowej drogi R2. Zaledwie 11 kilometrów od centrum Koszyc znajduje się również lotnisko, obsługujące oprócz połączeń czarterowych także loty do Wiednia i Paryża. Koszycki port lotniczy posiada także terminal towarowy, a niedawna prywatyzacja lotniska i przejęcie przez spółkę prowadzącą m. in. wiedeńskie lotnisko pozwala być optymistą, gdy chodzi o jego dalszy rozwój.

Rudolf Schuster – dobry gospodarz

Koszyce od początku lat 90. ubiegłego wieku są trampoliną dla polityków z ambicjami. To tu, z dala od stolicy i niejasnych uwikłań oraz gierek mogą pokazać swoje zdolności przywódcze i menadżerskie, a najbardziej znanym przykładem jest kariera Rudolfa Schustera. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku zajmował ważną pozycję w socjalistycznych wtedy władzach miasta i regionu, i już wtedy dał się poznać jako sprawny zarządca i administrator (odpowiadał m. in. za czystość miasta oraz, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, jego ekologię). Mieszkańcy Koszyc pamiętali jego zaangażowanie i w roku 1994 już w demokratycznych wyborach uczynili Schustera prezydentem miasta. To właśnie wtedy zaczęła się wielka przemiana Koszyc, które w pierwszych latach niepodległości Słowacji przedstawiały sobą prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy. Podziwiane dzisiaj z takim zachwytem stare miasto było wtedy zbitkiem opuszczonych i rozpadających się kamienic, zapadniętych ulic i podejrzanych zaułków, zasiedlonym w większości przez Romów. To był ostatni moment, kiedy można było ocalić historyczne dziedzictwo miasta, potrzebne były jednak szybkie i kontrowersyjne decyzje. Schuster nie przestraszył się wyzwania. W ciągu jednej nocy przesiedlił Romów z centrum miasta na pobliskie nowowybudowane osiedle Lunik IX, noszące teraz niechlubne miano koszyckiego getta. Już następnego dnia do miasta wjechały budowlane ekipy i zaczęła się wielka odbudowa miasta. Podczas prac użyto najnowocześniejszych, nieznanych wtedy w środkowowschodniej Europie rozwiązań – było to jedyna możliwość, aby uchronić stojące ostatnimi siłami kamienice. Za pomocą ściągniętych z Francji i Niemiec technologii bezinwazyjnie wymieniono wtedy m. in. podziemne instalacje kanalizacyjne i telekomunikacyjne. Władze Bratysławy o takiej rekonstrukcji mogą dzisiaj jeszcze marzyć.

I choć efektem tych wszystkich działań było gigantyczne zadłużenie miasta, to śmiało można powiedzieć że wizjonerstwo Schustera się opłaciło. To właśnie dzięki działaniom późniejszego prezydenta Republiki Słowackiej (w latach 1999-2004) Koszyce są w roku 2013 dumną Europejską Stolicą Kultury. Przyznany kilka lat wcześniej tytuł niczym na zasadzie dodatniego sprzężenia zwrotnego dał z kolei impuls do kolejnych przemian. Cytowany wcześniej Karl-Markus Gauß narzekał podczas odwiedzin miasta na brak porządnych hoteli i restauracji. Dzisiaj jak w każdym europejskim mieście w Koszycach podróżny może zatrzymać się w jednym z wielu wysokiej klasy hoteli znanych sieci. W biznesowy wizerunek miasta wtapiają się nowe budynki światowych banków i korporacji.

A może warto się przenieść do Koszyc?

Władze miasta, świadome wygranej bitwy gdy chodzi o turystykę biznesową i wypoczynkową, robią teraz wszystko, by ściągnąć i zatrzymać mieszkańców oraz ich rodziny. W Koszycach mieszka się naprawdę wygodnie – dzięki funduszom europejskim wdrażane są olbrzymie inwestycje w lokalny transport publiczny, jak grzyby po deszczu powstają ogromne centra wypoczynkowo-handlowe, tzw. malle. Koszyce słyną z olbrzymiej ilości zielonych terenów rekreacyjnych, w tym tradycyjnych parków i fontann w centrum oraz z lasów wokół miasta. Europejskie programy strukturalne pozwalają na większe wykorzystanie dotacji w biedniejszych – tutaj wschodnich – regionach kraju, i Koszyce robią wszystko, by z tej okazji skorzystać.

Wspomniana wcześniej rozbudowa miejskiej komunikacji nie ogranicza się tylko do zakupu nowych tramwajów i autobusów. Przedstawiony niedawno komisji europejskiej projekt przewiduje budowę w Koszycach Zintegrowanego Systemu Komunikacji. System opierać będzie się na kompatybilnym względem siebie transporcie tramwajowo-kolejowym. Zaplanowana w najmniejszych szczegółach sieć wygodnych stacji przesiadkowych ma spowodować, że w granicach miasta nieopłacalne będzie używanie samochodów. Powstały w centrum Terminal Wschodni ma integrować komunikacyjny ruch wewnątrz Koszyc, i obejmować będzie powstający właśnie nowoczesny dworzec kolejowy oraz autobusowy. Położony na obrzeżach Koszyc, tuż przy samej autostradzie Terminal Północny ma natomiast koordynować ze sobą miejski ruch lokalny i ogólnokrajowy. Koszt dofinansowania przedsięwzięcia – 37 miliardów Euro – robi wrażenie, jednak biorąc pod uwagę jego znaczenie dla regionu oraz dotychczasową sprawność w zarządzaniu rozbudową miasta autor tego tekstu jest skłonny wierzyć w bliskie urzeczywistnienie tych planów.

Nasuwa się pytanie – dlaczego w dobie coraz większej mobilności naszych rodaków i skłonności do szukania „swojego miejsca” (głównie z powodów zawodowych) nie zostały w naszym kraju odkryte Koszyce? Nie każdy przecież chciałby przenieść się do obcej kulturowo Wielkiej Brytanii lub Holandii, lecz wśród ludzi marzących o miejscu bliskim Polsce, z którą to z powodów rodzinnych i towarzyskich mogłyby być utrzymywane częste kontakty – wygrywa ostatnio Praga. Koszyce wydają się ciekawą alternatywą szczególnie dla mieszkańców województwa małopolskiego i podkarpackiego. Jak wspomniano na początku, Kraków i Koszyce dzieli odległość mniejsza niż między Krakowem i Wrocławiem, praktycznie nie istnieje bariera językowa, a dodatkowym czynnikiem jest tu z pewnością zawodowe ukierunkowanie absolwentów kończących małopolskie uczelnie. Duża większość z nich kończy co roku kierunki wysokospecjalistyczne – techniczne oraz językowe. To właśnie tego typu pracowników poszukują w największej ilości koszyckie firmy. Nie bez znaczenia jest również wygoda życia, poziom życia kulturalnego oraz… klimat. Koszyce położone są już na terenie Wielkiej Niziny Węgierskiej, rzut kamieniem od winnego regionu Tokaj – co sprawia, że słońce i wysoka temperatura są tu obecne o wiele częściej niż po naszej, północnej stronie Karpat. Niestety barierą, mimo niewielkiej odległości, jest w tym momencie nieistniejąca de facto komunikacja między Polska a Słowacją, szczególnie po wschodniej stronie naszych krajów. Brakuje jakiejkolwiek drogi ekspresowej, nie mówiąc o autostradzie. Jeszcze do niedawna Kraków z Koszycami łączyła linia kolejowa, którą w ciągu dnia dwukrotnie pokonywał międzynarodowy ekspres do Budapesztu. Dzisiaj po linii nie ma śladu, nie ma też woli politycznej, by to zmienić. Najszybszy sposób dostania się do Koszyc z Polski to malownicza, ale całkowicie nie przystosowana do masowego ruchu trasa samochodowa przez przejście drogowe w Piwnicznej lub objazd przez Łysą Polanę i Poprad tudzież przez Zwardoń i Żylinę. Być może coraz popularniejsze w naszej części Europy podróżowanie samolotami przełoży się wkrótce na powstanie dogodnego połączenia lotniczego ze Słowacją, chociaż już teraz można znaleźć korzystne oferty linii lotniczych, będące – nawet z koniecznością przesiadki – nie tylko czasową, ale także cenową alternatywą dla podróży pociągiem na tej trasie.

Zatem do Koszyc turystycznie? Z pewnością, lecz nie jeden raz, nie na jeden również dzień – szczególnie w 2013 roku. Tak blisko przecież stąd do winnic Tokaju, jaskiń Słowackiego Krasu i malowniczego Spiszu. Dlaczego zatem nie dołączyć również do grona słynnych obywateli Kassa/Kaschau/Koszyc?

Arkadiusz Kugler


Zachęcamy do polubienia strony Arkadiusza Kuglera na Facebooku: www.facebook.com/przewodnikpobratyslawie




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *