Transgraniczne połączenie Muszyna – Poprad nie bez powodu zostało okrzyknięte najładniejszą trasą kolejową w Polsce i okolicach. To jeden z niewielu sytuacji, gdy podróż nie jest przykrym obowiązkiem, ale celem i atrakcją samą w sobie: tym pociągiem warto się przejechać już dla samej frajdy z podróży, dla pięknych widoków za oknem. A są one niesamowite, bo przejeżdżamy przez malowniczą Dolinę Popradu i Beskid Sądecki, następnie przez przypominający Szwajcarię słowacki Spisz, a na końcowym odcinku podziwiamy zaśnieżone szczyty Tatr Wysokich widziane z niecodziennej, bo wschodniej perspektywy. Podróż trwa zaledwie półtorej godziny, tyle samo oczywiście podróż powrotna, a niskie ceny biletów wręcz zachęcają do takiej przejażdżki. To świetne rozwiązanie zarówno, by wyskoczyć na jednodniową wycieczkę na kilka godzin na Słowację (podpowiadamy szczegółowo, co zwiedzić na miejscu), jak również by w ten sposób przyjechać na Słowację na kilka dni, a wrócić transportem publicznym w inny sposób i inną drogą (na przykład Flixbusem albo szybkim pociągiem do Czeskiego Cieszyna i stamtąd na Śląsk – również podpowiadamy jak). Pociąg uruchomiły Koleje Małopolskie wspólnie z Kolejami Słowackimi ZSSK, kursuje w zimowe weekendy w każdą sobotę i niedzielę do końca lutego. Zapraszamy do poznania szczegółów, w tym opisu atrakcji wraz ze zdjęciami, propozycjami wycieczek i szczegółowymi opcjami dojazdu, pobytu i powrotu.
Kursowanie pociągu Muszyna-Poprad i ceny biletów
Pociąg wyjeżdża z Muszyny w soboty i niedziele o godzinie 10:00 i 17:56, przyjeżdża do Popradu odpowiednio o 11:40 i 19:40. Z Popradu natomiast wyjeżdża o 7:29 i 15:29, przyjeżdża do Muszyny o 9:10 i 17:10. Jeżeli zatem chcemy pojechać na Słowację na jednodniowy kilkugodzinny wypad i wrócić tego samego dnia do Muszyny, do wyboru mamy tylko kurs poranny o godzinie 10:00, na który spokojnie zdążymy nie tylko jeżeli nocujemy w Muszynie, ale także wyjeżdzając wcześnie rano z Krynicy, Nowego Sącza czy nawet z Krakowa (pociąg o 5:43). Z kolei kurs popołudniowy o 17:56 będzie odpowiedni dla osób, które na słowackim Podtatrzu lub w Koszycach mają nocleg. Skorzystać z niego mogą również osoby, które z Popradu chcą wybrać się nocnym pociągiem lub autobusem gdzieś dalej: w Popradzie w sam raz zdążymy jeszcze na kolację, a późnym wieczorem lub w nocy odjedziemy stąd na przykład do Bratysławy (pociąg o 1:01, przyjazd o 5:33) lub Pragi (pociąg RegioJet o 22:55, w Pradze o 5:57 – bez kuszetek lub ekspres Kolei Słowackich o 23:41, przyjazd do Pragi o 7:38, miejsca siedzące oraz kuszetki).
Bilety nie są drogie, w relacji Muszyna – Poprad bilet normalny kosztuje 5 euro, z Muszyny do Kieżmarku 4 euro. Bilety można kupić za złotówki (gotówką) na peronie w Muszynie u obsługi Kolei Małopolskich przed odjazdem pociągu, później w pociągu już tylko za euro u obsługi słowackiej oraz oczywiście przez internet i w aplikacji. Na dworcu w Muszynie nie ma kasy biletowej. W Popradzie jak najbardziej jest i to nie jedna.
Wybierając się na jeden dzień, przyjeżdżamy do Popradu o 11:40 a pociąg powrotny mamy o 15:29. Na miejscu mamy zatem niecałe cztery godziny. Nie jest to dużo, ale jeżeli chcemy zwiedzić tylko sam Poprad lub sam Kieżmark, będzie w sam raz. Oba miasta są urocze, ale ich zabytkowe centra nie są aż tak duże, żeby spacerować tam nie wiadomo ile czasu – to nie Kraków, Bratysława czy Koszyce. Zdążymy nie tylko wszystko na spokojnie obejść, ale także iść na dobry obiad, oprócz tego jeszcze na kawę, kofolę lub piwo, a także zajść do sklepu i zrobić zakupy. Ale o tym wszystkim za chwilę.
Muszyna i Krynica
Opis wycieczki zacznijmy od samej Muszyny i sąsiedniej Krynicy. Nawet jeśli nie planowaliście przyjazdu w te strony, warto zarezerwować sobie tu przynajmniej jeden nocleg – pociąg na Słowację może być świetnym pretekstem, by tu w końcu przyjechać. Dużym zaskoczeniem jest to, że Muszyna oraz Krynica mogą być świetną alternatywą dla przereklamowanego, kiczowatego Zakopanego, które samo w sobie jest oczywiście pełne uroku, ale dużo traci przez pazerność i chamstwo wielu przedstawicieli tutejszej branży turystyczno-gastronomiczno-busiarskiej.
Muszyna i Krynica leżą w Beskidzie Sądeckim. To przepiękne pasmo górskie, warte szerszego spopularyzowania, które jednak z oczywistych względów nie może dorównać Tatrom. Nie ta skala, w porównaniu z Tatrami górki w okolicy Muszyny są po prostu niskie. Nie ma tu skalistych szczytów, a jedynie zalesione kilkusetmetrowe wierchy, jakie znamy z innych partii Beskidów, z Bieszczad czy z Sudetów. Jeżeli jednak nie planujemy chodzić po wysokich górach a jedynie na nie patrzeć, Muszyna i Krynica są zdecydowanie lepszym miejscem na wypoczynek, niż Zakopane i Podhale. Jest tu ładniej, spokojniej, dużo bardziej elegancko i z gustem, nie ma takich tłumów i komercji, a przede wszystkim jest dużo taniej. Z kolei Tatry, których w Muszynie nie ma, będziemy mieć dzięki wypadowi pociągiem na Słowację. Wybór jest więc oczywisty.
Muszyna w ostatnich latach przeszła ogromną pozytywną przemianę. Kilkanaście lat temu było to nieciekawe zapuszczone miasteczko, dziś bardzo zadbany kurort, po którym przyjemnie się spaceruje. Zobaczcie zresztą sami na zdjęciach. Do najważniejszych atrakcji należą: uliczki Starego Miasta wraz z rynkiem (nie jest tego dużo, ale zawsze), ogrody sensoryczne, ogrody biblijne oraz górujące nad miastem ruiny średniowiecznego zamku wraz z figurą Matki Boskiej. Jednak mimo całej sympatii do Muszyny i jej atrakcji, nie oszukujmy się – całość przejdziemy w ciągu 2-3 godzin. Dlatego niegłupim pomysłem będzie jeden nocleg w Muszynie, a następnie kilka noclegów już na Słowacji, niekoniecznie tylko na Podtatrzu – warto się również wybrać do Koszyc czy Bratysławy.
Wypad na jeden dzień – Poprad
Poprad to klasa sama w sobie, dziesiąte największe miasto Słowacji (51 tysięcy mieszkańców) i drugie po Martinie największe miasto, nie będące stolicą jednego z ośmiu krajów samorządowych. Poprad leży w zachodniej części Kraju Preszowskiego, który rozciąga się od Tatr Wysokich aż po granicę z Ukrainą i sąsiaduje na północy z Małopolską oraz Podkarpaciem, a na południu z Krajem Koszyckim, wraz z którym tworzy Wschodnią Słowację. I chociaż przyjeżdżając do Popradu może Ci się wydawać, że jesteś na północy Słowacji, nic bardziej mylnego – jesteś na Wschodzie. Więcej o tym i o słowackich realiach przeczytasz w książce „Nieznany sąsiad. Podręcznik współpracy polsko-słowackiej”, którą gorąco polecam (do kupienia w formie ebooka).
Słowacja jest krajem o olbrzymich, niespotykanych w Polsce dysproporcjach. Zachodnia Słowacja jest bogata, dużo zamożniejsza niż polskie regiony, natomiast Wschodnia Słowacja jest biedna, a najgorzej jest w górskich gminach wzdłuż polskiej granicy, gdzie realia przypominają te z Zachodniej Ukrainy. Poprad i Koszyce to natomiast wyjątki – zamożne, dynamiczne, prawdziwie europejskie miasta pasujące bardziej do realiów Zachodniej Słowacji, niż swojego własnego regionu.
Pod względem turystycznym Poprad jest bardzo ciekawy, jest tu sporo zabytków, ale w porównaniu z innymi słowackimi miastami nie rzuca na kolana. Z małych miast o wiele ciekawszy jest np. Bardejov, do którego miejmy nadzieję już wkrótce będzie można dojechać z Krynicy samorządowym słowackim autobusem lokalnym. O wiele ciekawsze od Popradu są Koszyce, Bańska Bystrzyca i Nitra, wśród Polaków słabo znane, a świetnie nadające się na city-break. Poprad w odróżnieniu od Zakopanego czy Krynicy nie żyje z turystyki, ludzie utrzymują się tu głównie z pracy biurowej, pracują w bardzo rozwiniętym sektorze IT, bankowości, ubezpieczeniach itp., miasto generalnie oferuje sporo możliwości dla osób z wyższym wykształceniem i aspiracjami, zapewniając przy tym wysoką jakość życia. Ludzi przyciąga tu czyste powietrze (w Polsce towar deficytowy), widoki jak w Alpach, ład przestrzenny w okolicy – w niczym to wszystko nie ustępuje Austrii czy Szwajcarii, tylko zarobki i ceny dużo niższe. Poprad jest przy tym chętnie odwiedzany nie tyle ze względu na jego zabytki, co na położenie pod Tatrami i na głównej magistrali kolejowej i autostradowej kraju. To jeden z najważniejszych węzłów komunikacyjnych na Słowacji, ważna stacja kolejowa na której zatrzymują się wszystkie pociągi włącznie z ekspresami, Intercity i Pendolino, brama do Tatr i do Polski. Na tutejszym dworcu kolejowym można się przesiąść z pociągów dalekobieżnych (do Bratysławy, Wiednia, Pragi i Koszyc) na lokalne oraz na linie Tatrzańskiej Elektryczki, którą dojedziemy do Starego Smokowca, a stamtąd na Szczyrbskie Pleso lub do Tatrzańskiej Łomnicy. Położony obok dworzec autobusowy oferuje niespotykany w Polsce wybór połączeń, zarówno lokalnych, jak i dalekobieżnych i międzynarodowych. W Popradzie jest też ważne międzynarodowe lotnisko, jedno z trzech liczących się na Słowacji, po Bratysławie i Koszycach. Swego czasu można było stąd polecieć m.in. do Gdańska.
Wróćmy jednak do zwiedzania miasta. Mało kto wie, że współczesny Poprad tak naprawdę składa się z kilku osobnych średniowiecznych miast, które połączyły się ze sobą po wojnie. Jednym z nich jest Spiska Sobota, która jest tak naprawdę ciekawsza niż znane Polakom centrum Popradu, a prawie w ogóle przez polskich turystów nie odwiedzana. To rezerwat historii i można się tu poczuć jakby czas się cofnął – wydaje się, jakby nas żywcem przeniesiono do średniowiecznego spiskiego miasteczka.
Zupełnie inny klimat ma „zwykłe” centrum Popradu, czyli Námestie svätého Egídia wraz z okolicami (Plac świętego Egida). Plac świętego Egida, czyli popradzki rynek, ma typowy dla słowackich miast podłużny kształt, a pośrodku stoi średniowieczny kościół św. Egida, ewangelicki kościół św. Trójcy i renesansowa dzwonnica. Plac nie jest tak ciekawy architektonicznie jak średniowieczny rynek Spiskiej Soboty, ale to właśnie tutaj, a nie w Spiskiej Sobocie, koncentruje się życie. Plac jest pełen turystów i mieszkańców, jest tu mnóstwo lokali gastronomicznych, sklepów, biur i usług. Zabytkowa zabudowa miesza się tu z nowoczesnymi akcentami, podobnie jak na całym obszarze pomiędzy placem a dworcem.
Z popradzkiego dworca na Plac św. Egida idzie się spacerkiem jakieś 10-15 minut. Tereny między dworcem a zabytkowym centrum Popradu też są dość ładne, przy samym dworcu kolejowym jest niewielki park, po drodze przekraczamy też rzekę Poprad, wzdłuż której poprowadzono promenadę. Niedaleko stąd jest popradzki aquapark – dziś podobnych obiektów jest w Polsce multum, ale były czasy, gdy Polacy jeździli do Popradu specjalnie dla tego aquaparku, w którym można pływać z widokiem na Tatry. Poprad i okolice jest także idealnym miejscem dla osób jeżdżących na rolkach, o czym można szerzej przeczytać w Przewodniku dla Rolkarzy – Kraków, Małopolska, Słowacja. To oczywiście nie zimą, ale warto o tym pamiętać mając na uwadze, że pociąg Muszyna-Poprad będzie też kursować latem, od czerwca do początku września.
Wycieczka na jeden dzień – Kežmarok
Poprad nie jest jedynym w miarę dużym miastem na trasie naszego pociągu. Po drodze jest też m.in. Kežmarok, czyli Kieżmark. Jest on nieco mniejszy od Popradu, ale według niektórych – ciekawszy. To również jest miasto, które może i nie rzuca na kolana (ciekawsza jest np. Lewocza i Spiskie Podhradie ze Spiskim Zamkiem), ale jest całkiem sympatycznym średniowiecznym miasteczkiem, w którym warto spędzić 2-3 godziny.
Miasto Kežmarok również jest położone nad rzeką Poprad i leży dokładnie z boku Tatr, niedaleko Tatrzańskiej Łomnicy, do której można stąd dojechać pociągiem lub autobusem. Dworzec kolejowy jest tu mniejszy niż w Popradzie, obok znajduje się dworzec autobusowy i supermarkety. Przechodzimy na drugi brzeg rzeki Poprad, idziemy prosto wzdłuż głównej ulicy – i z łatwością trafiamy na stare miasto. To jest bardzo sympatyczne i zadbane, pełne mieszkańców i turystów, chociaż tak jak wspomniałem, nie rzuca na kolana. Na końcu starego miasta jest średniowieczny zamek, który warto zwiedzić, są też zabytkowe mury obronne. Podobnie jak Poprad, również Kežmarok i okolice jest rajem dla rolkarzy. Zakładając tu rolki, możemy dojechać wygodną asfaltową trasą aż do Tatrzańskiej Kotliny, o czym można przeczytać we wspomnianym już przewodniku dla rolkarzy.
Z innych zabytkowych miejsc na trasie, polecam również Starą Lubownię, w której również do głównych atrakcji należy średniowieczny zamek, położony na wysokim wzgórzu. Warto też pamiętać, że Słowacja ma świetnie działający autobusowy transport lokalny, którego Polacy mogliby się od Słowaków uczyć. Stąd też możemy np. pojechać pociągiem do Popradu, tam spędzić godzinę lub dwie, stamtąd przejechać autobusem do Kieżmarku lub Starej Lubowni, pospacerować, zjeść obiad i wrócić do Muszyny pociągiem z innego miejsca, niż stacja końcowa.
Miasto Wysokie Tatry na krótki wypad: Stary Smokowiec i Tatrzańska Łomnica
Rozkład jazdy Belianskiego Expresu nie zachęca do jednodniowych wypadów w wysokie góry, bo na miejscu mamy zwyczajnie za mało czasu. Jednak jeżeli nie chcemy zwiedzać miast (Poprad, Kieżmark, Stara Lubownia) lub je już znamy, możemy wyskoczyć na kilka godzin do malowniczych kurortów tatrzańskich, tworzących Miasto Wysokie Tatry. To najdziwniejsze słowackie miasto tworzy kilkanaście osad, będących kiedyś samodzielnymi miejscowościami, takich jak Stary Smokowiec, Tatrzańska Łomnica, Tatrzańska Kotlina czy Podbańskie. Mają niesamowity klimat i zbudowane zostały w XIX wieku na wzór modnych alpejskich kurortów w Austrii, która wraz z Węgrami tworzyła wówczas państwo Habsburgów, a dzisiejsza Słowacja była jego częścią.
Tatrzańskiej Łomnicy i Staremu Smokowcowi naprawdę nic nie brakuje i śmiało mogą konkurować z ich alpejskimi odpowiednikami. Można je śmiało porównywać ze słynnymi bawarskimi miejscowościami turystycznymi w Alpach takimi jak Garmisch-Partenkirchen czy Mittenwald i to porównanie wcale nie musi wypaść na korzyść Bawarii. I mowa nie tylko o podobnej „alpejskiej” architekturze i ładzie przestrzennym, zupełnie innym niż po polskiej stronie granicy. Również góry są tu naprawdę wysokie, dużo wyższe niż w polskich Tatrach. Zakopane również jest urocze i leży u stóp Tatr, ale bezpośrednio nad Zakopanem wznoszą się niższe szczyty, w tym Giewont o wysokości 1894 m. Dopiero gdzieś tam daleko za miastem wznoszą się wyższe góry z Kasprowym Wierchem (1987 m) i Czerwonymi Wierchami (2122 m). Tymczasem po słowackiej stronie imponujące dwutysięczniki wyrastają wprost nad miastem Wysokie Tatry, tak że po wyjściu z kolejki lub autobusu aż zadzieramy głowę do góry. Bezpośrednio nad Starym Smokowcem wznosi się Sławkowski Szczyt (2452 m), a nad Tatrzańską Łomnicą – Łomnicki Szczyt, wyższy niż nasze Rysy (2634 m), na który można wyjechać kolejką.
Co prawda na miejscu nie będziemy mieć czasu by wyjść na te wysokie szczyty, ale już sam spacer po miasteczku dostarcza niesamowitych wrażeń i pozwala poczuć się, jak w Alpach. Niestety, alpejskie są też ceny noclegów w tutejszych hotelach. Jeżeli więc planujemy nocleg, warto poszukać go w tańszych kwaterach nieco dalej od gór, z których do Łomnicy lub Smokowca bez problemu dojedziemy lokalnym autobusem lub kolejką. Smokowiec, Łomnicę i Szczyrbskie Pleso najlepiej jest zwiedzać bez noclegu tu na miejscu, a już zjedzenie tu obiadu czy wypicie piwa nie zrujnuje naszych portfeli, choć może być nieco droższe niż w Muszynie.
Wyszukiwarka www.cp.sk podpowiada nam, że wyjeżdżając o godzinie 10:00 z Muszyny, o 11:40 przyjedziemy do Popradu, gdzie szybkim krokiem powinniśmy się udać na pobliski dworzec autobusowy, skąd o 11:45 mamy autobus do Tatr. Możemy nim dojechać do Starego Smokowca (12:02) lub Tatrzańskiej Łomnicy (12:15). Powrót: o 14:56 ze Starego Smokowca odjeżdża pociąg (elektryczka) do Popradu, w którym jesteśmy o 15:19, a o 15:29 odjeżdża nasz pociąg powrotny do Muszyny. Rozkłady jazdy sprawdzamy na www.cp.sk
Na miejscu mamy zatem niecałe trzy godziny. To wystarczająco, by pospacerować po Smokowcu, iść na obiad, kawę, do sklepu, a nawet wyjść lub wyjechać kolejką na Hrebienok. To taki odpowiednik naszej kolejki na Gubałówkę, z tym że Hrebienok jest położony w samych Tatrach. Jest to niewielkie wzniesienie o wysokości 1285 m, od którego zaczynają się „prawdziwe” wysokogórskie szlaki. Sam Stary Smokowiec leży na wysokości 990-1010 metrów, zatem różnica wysokości to niecałe 300 metrów. Hrebienok jest traktowany jako przystanek w drodze w „prawdziwe” góry, ale też jako cel sam w sobie dla tych turystów, którzy nie wybierają się nigdzie wysoko, a chcą się po prostu przespacerować. O ile góry wymagają rozwagi, zwłaszcza zimą, to Hrebienok nie wymaga żadnych umiejętności, prowadzi tu asfaltowa droga, zatem w ciepłych miesiącach można tu wyjść nawet w sandałach jak normalnie w górach się z tego naśmiewamy, to akurat w tym przypadku nie będzie w tym nic zdrożnego. Na miejscu jest bufet, można napić się piwa lub kawy z widokiem na góry, a także jest to świetny punkt widokowy na Tatry i całą okolicę.
Słowacja na więcej dni i powrót inną drogą
Jednodniowa wycieczka to jedno, ale słowackie Podtatrze oferuje tak wiele atrakcji, że chciałoby się tu zostać na dłużej. Z drugiej strony, jeżeli chcielibyśmy wrócić kilka dni później tym samym pociągiem do Muszyny, musimy poczekać aż do następnej soboty, bo Beliansky express kursuje tylko w weekendy. To też jest opcja, bo przez tydzień jest tu co robić, ale nie każdemu pasuje akurat takie sztywne dostosowywanie się do tych weekendowych terminów. A co jeśli z Muszyny chcemy wyjechać w sobotę, na miejscu na Słowacji wynajęliśmy sobie cztery noclegi i w środę rano lub w ciągu dnia chcielibyśmy wrócić do Polski – niekoniecznie do Muszyny, po prostu do domu w Warszawie, Krakowie lub Gdańsku?
Takie możliwości jak najbardziej istnieją, choć oczywiście przydałoby się więcej pociągów i autobusów transgranicznych, o które od lat zabiega Inicjatywa obywatelska Polska-Słowacja-autobusy. Jedną z opcji jest powrót autobusami Flixbusa, co opisaliśmy w tym artykule. Innym – podróż pociągiem przez Republikę Czeską, jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało.
Poprad oraz Liptowski Mikulasz leżą na głównej magistrali kolejowej i drogowej Słowacji, czyli Bratysława – Żylina – Koszyce. Jej odgałęzieniem jest międzynarodowa magistrala kolejowa i drogowa Żylina – Praga. W Popradzie zatrzymują się wszystkie pociągi również kategorii Express i Intercity, którymi szybko, wygodnie i komfortowo dojedziemy zarówno do Bratysławy, jak i Pragi – jeżeli nie bezpośrednio, to z przesiadką w Żylinie. Najważniejsze stacje na trasie pociągu Koszyce – Praga są następujące: Koszyce – Poprad – Liptowski Mikulasz – Rużomberok – Kraľovany (tu można się przesiąść na pociąg lokalny do Trsteny, z której od kwietnia 2023 mają kursować autobusy Trstena – Zakopane – Bukowina Tatrzańska) – Żylina – Czadca (stąd odjeżdżają pociągi do polskiego Zwardonia) – Czeski Cieszyn – Bohumin – Ostrawa – Praga. Jak widzimy, przy odrobinie fantazji, podróż pociągiem Muszyna-Poprad może być pierwszym krokiem dla kilkudniowej objazdówki, w ramach której dotrzemy również do Koszyc, Bratysławy, Wiednia lub Pragi, wracając stamtąd choćby i samolotem lub Flixbusem. Jeżeli jednak nie chcemy aż tak urozmaicać wyjazdu, są trzy opcje powrotu, które pokrótce przedstawię.
Bezpośrednim pociągiem Koszyce-Praga dojedziemy bez przesiadki do trzech następujących po sobie miast: Czeski Cieszyn, Bohumin, Ostrawa. Z każdego z nich bez problemu dostaniemy się transportem publicznym do Polski.
Jeżeli wysiądziemy w Czeskim Cieszynie, wystarczy przejść pieszo do polskiego Cieszyna, przy okazji zwiedzając atrakcyjne turystycznie dwumiasto. Po 25-40 minutach trafiamy na cieszyński dworzec autobusowy lub kolejowy, z którego dojedziemy pociągiem do Katowic lub autobusem do Katowic, Bielsko-Białej, Krakowa i w inne miejsca.
Natomiast z Bohumina i Ostrawy kursuje mnóstwo międzynarodowych pociągów do Polski, którymi bez przesiadki możemy dotrzeć nie tylko do Katowic, ale nawet do Warszawy czy nawet Gdyni. Przy czym o ile Bohumin jest po prostu stacją węzłową i w samym mieście nic ciekawego nie ma, to Ostrawę warto przy tej okazji zwiedzić, ma ona swój autentyczny klimat.
No dobrze, powiedzieliśmy sobie jak ze słowackiego Podtatrza wrócić do Polski, ale gdzie konkretnie warto spędzić te kilka dni? A to zależy czego konkretnie oczekujemy. Możemy wynająć nocleg w samych Tatrach, ale w hotelach w popularnych kurortach będzie to drogo. Możemy zaczepić się w którymś z miast (np. Poprad, Kieżmark), traktując je jako dobry punkt wypadowy po dalszej okolicy, bo same w sobie nie są na tyle atrakcyjne, by spędzać tu tyle czasu. Spisz jest przepiękny, warto się wybrać zwłaszcza do Lewoczy i Spiskiego Podhradia, zobaczyć Spiski Zamek, w sąsiednich regionach (np. na Liptowie) również jest wiele atrakcji. Możemy zaszyć się na kilka dni w jakiejś uroczej, spokojnej słowackiej wiosce gdzieś w górach – na lokalnych słowackich portalach typu www.ubytovanie.sk możemy natrafić na naprawdę niskie ceny, dużo niższe niż na bookingu.
Ja jednak namawiam was, by pociąg Muszyna-Poprad stał się pretekstem dla wypadu na kilka dni gdzieś dalej, do jakiegoś odległego od polskiej granicy dużego słowackiego miasta. Polecam zwłaszcza Koszyce, które są idealne na city-break, a wśród Polaków niemal zupełnie nieznane. To zaledwie półtorej godziny jazdy pociągiem z Popradu. Kolejnym miastem na mojej liście jest Bańska Bystrzyca, nazywana „metropolią środkowej Słowacji”. Również warto spędzić tam kilka dni, chociaż jest ona zdecydowanie mniejsza od Koszyc. I wreszcie, nieoceniona Bratysława, która może nam też posłużyć jako punkt wypadowy do Wiednia. Niby daleko, na drugim końcu kraju, ale ze świetnymi połączeniami kolejowymi z Popradu. Przejazd pociągiem z Popradu do Bratysławy zajmuje zaledwie 4 – 5 godzin. Przyjeżdżając Beliańskim Expresem do Popradu o 11:40, możemy spędzić tu lub w Starym Smokowcu kilka godzin, zjeść obiad i wyjechać o 16:25 ekspresem z Popradu, przyjeżdżając do słowackiej stolicy o 20:33. Zakwaterujemy się w hotelu i przed nocą jeszcze zdążymy na wieczorny spacer po mieście i wizytę w lokalu (Bratysława się zmieniła i jest już w niej nocne życie). Następnego dnia przed południem możemy wyskoczyć pociągiem do Wiednia (godzina jazdy), kolejny dzień przeznaczyć już na zwiedzanie stolicy Słowacji. Powrót do Polski pociągiem dalekobieżnym przez Czechy, Flixbusem lub samolotem – z lotniska w Bratysławie lub Wiedniu.
Spodobało się? Więcej na temat Słowacji, języka słowackiego oraz Bratysławy i Wiednia dowiesz się z moich ebooków, które gorąco polecam:
Nieznany sąsiad. Podręcznik współpracy polsko-słowackiej
Bratysława i Wiedeń. Przewodnik po sercu Europy
Przewodnik dla rolkarzy – Kraków, Małopolska, Słowacja
Jakub Łoginow