Działania Inicjatywy obywatelskiej Polska-Słowacja-autobusy i portalu „Port Europa” oraz publikacje dziennikarzy Jakuba Łoginowa i Karola Trammera przyniosły skutek: Ministerstwo Infrastruktury zmienia stanowisko w sprawie pociągów Kraków-Muszyna-Koszyce. Nie będziemy już czekać do otwarcia linii Podłęże-Piekiełko, pociągi pojadą po obecnej infrastrukturze przez Tarnów. Start połączeń jest możliwy już od grudniowej zmiany rozkładu jazdy 2026/27. Portal „Port Europa” uzyskał potwierdzenie chęci uruchomienia pociągów również od strony słowackiej, która chce wykorzystać przywrócenie połączeń jako argumentu dla ubiegania się o środki na modernizację infrastruktury kolejowej prowadzącej do polskiej granicy.
O przywrócenie codziennych całorocznych połączeń kolejowych na odcinku Kraków – Koszyce i Kraków – Poprad (wraz z innymi wariantami) od wielu lat zabiega Inicjatywa obywatelska Polska-Słowacja-autobusy (Jakub Łoginow, Arkadiusz Kugler, David Nagy, Łukasz Lewkowicz). Wcześniej, w latach 2017-18 koordynator Inicjatywy Jakub Łoginow brał udział w pracach eksperckich nad uruchomieniem pociągów Muszyna-Poprad, funkcjonujących pod nazwą Beliansky express. Efektem były polsko-słowackie ustalenia z października 2017, że pociągi Muszyna-Poprad ruszą od 2019 roku początkowo w formule pilotażowej (wakacyjne weekendy) celem sprawdzenia, czy jest odpowiednia frekwencja. Jeżeli tak, od roku 2020 lub 2021 pociągi Muszyna-Poprad miały już kursować codziennie przez cały rok, a po kilku latach miały zostać wydłużone do Krakowa i Krynicy (Poprad – Kraków, Poprad – Krynica).
„Beliansky express” Muszyna-Poprad okazał się frekwencyjnym hitem, ludzie ledwo mieszczą się w pociągu i jest oczywiste, że te połączenia mają sens i z roku na rok frekwencja może być tylko większa. Mimo to do tej pory nie dotrzymano ustaleń i pociągi Muszyna-Poprad wciąż kursują w pilotażowej formule pociągów weekendowych jedynie w wakacje i ferie zimowe, a nie codziennie przez cały rok jak to było ustalone.
Codzienne całoroczne pociągi Muszyna-Poprad i Kraków-Muszyna-Koszyce – to najważniejsze kolejowe postulaty Inicjatywy obywatelskiej Polska-Słowacja-autobusy. Propozycja jest dalej idąca – to również pociągi z Koszyc i Popradu, przez Muszynę i Kraków do Gdyni. Jest w tej sprawie petycja internetowa, którą można podpisać pod linkiem: www.petycjeonline.com/gdyniapoprad Jednak już samo przywrócenie pociągów na trasie Kraków-Muszyna-Koszyce będzie przełomem i dużym sukcesem. Zarówno w Krakowie, jak i w Koszycach można się przesiąść w pociągi jadące dalej: w Krakowie na pociąg do Gdyni czy Olsztyna, w Koszycach – na pociąg do Budapesztu lub Mukaczewa na ukraińskim Zakarpaciu. Na terytorium Ukrainy pociąg jedzie po normalnym torze, czyli torze europejskiej szerokości, nie ma więc potrzeby zmiany wózków na granicy, bilet kosztuje 10 euro plus 2 euro miejscówka, do przekroczenia granicy wystarczy zwykły paszport. Zakarpacie nawet w warunkach wojny jest względnie bezpieczne, poza kilkoma wyjątkami nie spadają tu rosyjskie rakiety. Aktualnie w ekspresowym tempie budowany jest normalny tor ze Słowacji do Użhorodu, zatem za rok w Koszycach będzie się można przesiąść również na pociąg do stolicy Zakarpacia.
Przywrócenie pociągów Koszyce-Kraków od kilku lat postuluje strona słowacka, polskie Ministerstwo Infrastruktury konsekwentnie było przeciwne. Wbrew temu, co czasem sugerują komentujący, nie ma to nic wspólnego z chęcią „ukarania” Słowaków za wybór Roberta Fico. Warszawa blokowała słowackie propozycje kolejowe jeszcze w czasach, gdy w Bratysławie rządziła prozachodnia koalicja premierów Igora Matovica, Eduarda Hegera i prozachodni rząd techniczny Ludovita Odora, a Słowacja przeznaczała na pomoc Ukrainie dużo większą część PKB na mieszkańca, niż Polska. Nie to jest źródłem oporu, ale opisany na łamach naszego portalu „futurewashing”
Zjawisko to jako pierwszy opisał i napiętnował dziennikarz kolejowy Karol Trammer i to jego publikacje w bardzo dużym stopniu przyczyniły się do przełamania oporu Warszawy.
W ślad za Karolem Trammerem zjawisko to nagłośnił nasz portal „Port Europa”. Wbrew opiniom krytyków – doradców transportowych, którzy umniejszają znaczenie takiej presji medialnej i próbują szukać racjonalnych uzasadnień dla oporu Warszawy, właśnie ta presja przyniosła efekt. Nie sprawdziło się żadne z przypuszczeń, dlaczego Warszawa nie zgadzała się na te połączenia: przyczyną nie był brak taboru, ani żadne inne racjonalne argumenty, ale zwykłe przyzwyczajenie i niechęć do zmiany stanu zastanego. Pod wpływem presji medialnej i nacisku społecznego Ministerstwo Infrastruktury… po prostu wycofało swój sprzeciw i zgodziło się na słowacką propozycję.
Jako pierwszy o tym napisał portal Twój Sącz, który wykonał solidny i profesjonalny dziennikarski research.
Portal zwrócił się do Ministerstwa Infrastruktury i uzyskał następujący komentarz:
„Ministerstwo Infrastruktury rozważa możliwość uruchomienia przewozów kolejowych na odcinku Kraków – Muszyna – Koszyce od rozkładu jazdy pociągów 2026/2027 lub 2027/2028, tj. po zakończeniu prac rewitalizacyjnych na linii kolejowej 96 Tarnów – Muszyna. Połączenie jest wstępnie planowane w liczbie 2-3 par dziennie”.”Ministerstwo Infrastruktury zwróciło się do Ministerstwa Transportu Republiki Słowackiej o oficjalne przedstawienie stanowiska w kwestii partycypowania w uruchomieniu połączenia międzynarodowego Kraków – Koszyce – Kraków przez Muszynę, w szczególności poprzez określenie sposobu jego organizacji i finansowania na terenie Słowacji. Oczekujemy na stanowisko strony słowackiej – poinformowała Anna Szumańska, rzeczniczka prasowa Ministerstwa Infrastruktury.
Portal „Port Europa” zwrócił się w tej sprawie z zapytaniem prasowym do słowackiego Ministerstwa Transportu. Poniżej wklejamy odpowiedź z Bratysławy:
„Ministerstwo Transportu Republiki Słowackiej otrzymało pozytywną opinię na temat inicjatywy uruchomienia takiej linii kolejowej przed uruchomieniem nowej linii między Krakowem a Nowym Sączem. Oczekujemy, że wkrótce rozpoczniemy negocjacje co najmniej w sprawie rozkładu jazdy i finansowania tych pociągów. Zaproponowaliśmy polskim partnerom, aby zaprosili również stronę węgierską, tak abyśmy mogli porozmawiać o ogólnej koncepcji połączenia wszystkich trzech krajów i stworzyć wstępne podstawy dla linii kolejowej Via Carpatia.
Słowacja chce również wykorzystać ten zamiar jako narzędzie wsparcia dla poprawy parametrów ekonomicznych modernizacji linii Kysak – Preszów – Plaveč – granica państwowa SK/PL, gdzie przygotowywane jest studium wykonalności i gdzie chcemy kontynuować prace nad pierwotną propozycją linii dużych prędkości pomiędzy HU-SK i PL.
Na pozostałych odcinkach linii nie przewiduje się na razie zasadniczych zmian w infrastrukturze, również ze względu na konsolidację finansów publicznych” – poinformował portal „Port Europa” wydział prasowy słowackiego Ministerstwa Transportu.
Nasz komentarz [Jakub Łoginow]:
Co jest istotne w tym temacie? Dwie kwestie. Jak widzimy, dotychczasowy opór Warszawy wobec pociągów Polska-Słowacja nie był oparty o twarde racjonalne argumenty, ale o inercję, przyzwyczajenia, brak chęci zmian. Połączeń nie było, ich uruchomienie to konieczność wyjścia poza utarte schematy pracy, wymaga pewnego wysiłku intelektualnego, być może podjęcia minimalnego ryzyka (a co gdy jednak nie będzie dobrej frekwencji?), więc wygodniej jest nie robić nic. Bo wtedy nic się nie ryzykuje.
Po raz kolejny, podobnie jak w przypadku autobusów transgranicznych, okazało się że mieliśmy dobrą diagnozę. Nie, nie było żadnych racjonalnych argumentów. Nie, powodem nie był brak taboru i maszynistów (to oczywiście jest problem, ale nie taki z kategorii nie do przejścia), ani odmienne standardy zasilania sieci trakcyjnej. Nie dało się – nastąpiła presja społeczna i medialna o odpowiednio dużym nasileniu – da się. To i tylko to zdecydowało: presja, perswazja, siła mediów i zwykłych ludzi, który viralowo udostępniali i komentowali nasze posty. Tak, to wy każdą taką aktywnością na Facebooku i X spowodowaliście, że Ministerstwo zmieniło decyzję. Nie zrobili tego krytykujący nas eksperci, nie zadziało się nic, poza presją.
I druga sprawa – to co cały czas podkreślam: uruchomienie jakichkolwiek pociągów na już istniejącej infrastrukturze – nawet tej o słabych parametrach, bez czekania w nieskończoność na wielkie inwestycje, jest KONIECZNE również dlatego, by w końcu tę infrastrukturę zmodernizować. Eksperci krytykowali mnie za to, że „upieram się” aby już teraz uruchamiać pociągi po trasie o niekonkurencyjnych parametrach, a przecież stan słowackiej infrastruktury na trasie Muszyna – Preszów jest fatalny. I że krytykuję puszczanie wszystkiego przez węzeł Bohumiński i Bramę Morawską, a przecież tam infrastruktura jest znakomita, jest zysk czasowy, więc zdaniem ekspertów „trzeba” puszczać wszystko tamtędy.
Otóż nie – bo robi się błędne koło i potwierdza to strona Słowacka. Musi „coś” jeździć, by Bratysława mogła ekonomicznie uzasadnić przygotowywane przez nich projekty modernizacji korytarza kolejowego granica węgierska – Koszyce – Preszów – granica polska w Muszynie. I innych tras kolejowych na wschodniej Słowacji. Nic tędy nie jeździ – nikt nie da środków na modernizację bo po co, skoro nic nie jeździ. Nie ma teraz pasażerów (bo nie ma pociągów) – nie da się wykazać zysku czasowego, bo nie wiadomo, czy po modernizacji pasażerowie się pojawią.
Właśnie dlatego Słowacy chcą by już teraz, nawet po tych fatalnych torach, jeździły codzienne całoroczne pociągi międzynarodowe do Polski. Bo na pewno znajdą się chętni. A my wspólnie będziemy to połączenie promować, tak jak skutecznie popularyzujemy pociągi Muszyna-Poprad (i wykręciliśmy rekordy frekwencyjne mimo fatalnej oferty Belianskeho expresu) i autobusy transgraniczne. Będziemy stopniowo, poprzez marketing transportu publicznego, budować od zera, w zasadzie odbudowywać popyt na tym połączeniu Kraków-Muszyna-Koszyce, również w relacjach krajowych. Pociąg będzie przecież wybawieniem dla mieszkańców Sądecczyzny, którzy dzięki niemu zyskają dodatkowe połączenia do Krakowa.
A skoro pasażerowie będą chętnie tym pociągiem jeździć (na to liczymy) nawet po obecnej fatalnej infrastrukturze – to tym bardziej chętnie będą jeździć, gdy infrastruktura i czasy połączeń się poprawią. A to będzie dla słowackiego Ministerstwa Transportu niepodważalny argument w rozmowach z Komisją Europejską i innymi inwestorami, że warto przyznać środki również na modernizację tego korytarza do 160 km/h, a nie tylko inwestować wszystko do korytarza Bohumin – Ostrawa – Brzecław.
A Koszyce to piękne miasto. Wybierz się tam na wycieczkę – o mieście i innych fajnych miejscach przeczytasz w moim ebooku: Słowackie Tatry i inne góry transportem publicznym.
Jak widzisz, to wszystko nie robi się samo. Wesprzyj moje działania, kupując ebooka o Słowacji:
Słowackie Tatry i inne góry transportem publicznym
Nieznany sąsiad. Podręcznik współpracy polsko-słowackiej
Przewodnik dla rolkarzy – Tom trzeci. Od wschodniej Słowacji po Alpy
Podręcznik czeskiego słownictwa