Fico dogadał się z Ukrainą i potępił rosyjską agresję. „Wierzę, że wkrótce Ukraina będzie w UE” – premier Słowacji

Potępienie rosyjskiej agresji i wsparcie szybkiego członkostwa Ukrainy w UE, budowa nowej linii kolejowej łączącej Koszyce z Kijowem, modernizacja przejścia granicznego w Użhorodzie, budowa nowych linii energetycznych umożliwiających eksport prądu ze słowackich elektrowni atomowych na Ukrainę – to główne efekty wspólnego posiedzenia słowackiego i ukraińskiego rządu, które odbyło się 11 kwietnia w Michałowcach we wschodniej Słowacji. Fico jak mało kto zapewniał o swojej przyjaźni i wsparciu Ukrainy, co kontrastuje z jego wcześniejszą prorosyjską retoryką. Nie ma w tym zaskoczenia – jest już po wyborach, w których wygrał sojusznik Ficy Peter Pellegrini i Fico nie potrzebuje już mobilizować elektoratu prorosyjskimi hasłami. Współpraca Słowacji z Ukraina tradycyjnie była o wiele bardziej konstruktywna i skuteczniejsza, niż współpraca polsko-ukraińska, hamowana przez permanentnie patologiczną sytuację na wspólnej granicy, z którą rządy Morawieckiego i Tuska nic przez lata nie robiły.

Jakie są główne ustalenia spotkania? Kontynuowane będą dostawy gazu i energii elektrycznej, a Słowacja weźmie udział w odminowywaniu i powojennej odbudowie Ukrainy – zadeklarował słowacki premier. Ukraińskie zboże nie będzie co prawda sprzedawane na Słowacji, ale Słowacja stworzy korytarz dla jego tranzytu. W sferze politycznej ważne było jednoznaczne potępienie rosyjskiej agresji i deklaracja o wsparciu jak najszybszego wejścia Ukrainy do UE, co może w istotny sposób wpłynąć na zmianę postaw prorosyjsko nastawionych wyborców „Smeru” Roberta Ficy. „Użycie siły wojskowej przez Rosję było poważnym naruszeniem prawa międzynarodowego” – powiedział Fico. Dodał, że życzy sobie szybkiego członkostwa Ukrainy w UE. „Będzie to gwarancją stabilności i rozwoju” – ocenił słowacki premier.

To ważna deklaracja, która może przełamać trwający obecnie impas dotyczący rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych Ukrainy. Decyzja o rozpoczęciu negocjacji zapadła w ubiegłym roku wraz z deklaracją, że rozmowy akcesyjne zaczną się w marcu 2024. Marzec już za nami, a negocjacje nie wystartowały. Przyczyną był m.in. strajk rolników (również polskich) i związane z tym wycofanie się Polski ze wcześniejszego pełnego poparcia politycznego dla szybkiego członkostwa Ukrainy w UE. Jednak głównym problemem było stanowisko Węgier, które, jak się wydawało, wraz ze Słowacją i być może Polską budują blok opóźniający rozpoczęcie negocjacji. Proukraińska deklaracja Ficy, mimo że to tylko słowa, stanowi game-changer który może całkowicie zmienić tę układankę. Spotkanie w Michałowcach jak na razie całkowicie rozbroiło jedną z głównych przeszkód na szlaku do integracji europejskiej Ukrainy, bo jak widzimy, to nie Fico robi na tym polu problemy. To już kolejny raz, kiedy Fico wychodzi z twarzą i unika międzynarodowej izolacji, grając na własny użytek rolę hamulcowego pewnych międzynarodowych ustaleń, a następnie zmieniając front o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz największym hamulcowym startu negocjacji akcesyjnych Ukrainy z UE już nawet nie są Węgry (bo funkcja Orbana jako „czarnej owcy” w UE której sprzeciw jakoś trzeba omijać jest w Unii znana), ale Polska. Przypomnijmy: to polsko-ukraińska granica jest stale sparaliżowana wskutek blokad rolników i różnych prorosyjskich organizacji, gdy tymczasem słowacko-ukraińska granica jest w pełni przejezdna i przyjazna dla podróżnych – również tych, którzy przekraczają ją pieszo (jest to możliwe na dwóch słowacko-ukraińskich przejściach i trwa szybko, w Polsce tylko na przejściu w Medyce, a przekraczanie granicy to koszmar).

Robert Fico zręcznie wyszedł również ze swoich najważniejszych antyukraińskich deklaracji, które w dużej mierze przyniosły mu powrót do władzy, a jego sojusznikowi Pellegriniemu – prezydenckie krzesło. Główną deklaracją Ficy było zaprzestanie bezpłatnych dostaw broni walczącej Ukrainie (przypomnijmy, poprzednie proukraińskie rządy Słowacji w latach 2022-23 były jednymi z tych, które najhojniej wspierały Ukrainę pod względem dostaw uzbrojenia). Fico rzeczywiście wstrzymał bezpłatną pomoc wojskową – ale Słowacja i tak wszystko co miała najcenniejszego, przekazała już Ukrainie przez wrześniem 2023. „Komercyjne dostawy broni na Ukrainę będą się odbywać” – zadeklarował Fico. A to oznacza, że Słowacja nadal może być ważnym krajem tranzytowym w transporcie zachodniej broni i amunicji na Ukrainę, przez ukraińskie Zakarpacie. Ta rola bezpiecznego logistycznego hubu jest w zasadzie nawet ważniejsza, niż same dostawy broni będącej na stanie słowackiej armii. Decyzja Ficy otwiera również drogę do zwiększonej produkcji uzbrojenia i sprzętu w słowackich zakładach, co oznaczałoby faktycznie konieczność odbudowy słowackiego przemysłu zbrojeniowego niemal od zera, bo w dużej mierze upadł on w latach 90-tych. Ponadto jeżeli Ficy tak będzie pasować (bo na przykład zakulisowo porozumie się w tej sprawie z zachodnimi partnerami), to będzie mógł sprzedać Ukrainie dowolny sprzęt za symboliczne pieniądze, przedstawiając to opinii publicznej nie jako przekazywanie broni, ale korzystną dla Słowacji transakcję biznesową. A prorosyjscy wyborcy takie tłumaczenie kupią.

Jeszcze ważniejsza wydaje się być deklaracja Ficy o udziale słowackiego wojska w odminowywaniu Ukrainy. Akurat jest to jedna ze słowackich specjalizacji w ramach NATO, a Słowacy mają z tym doświadczenie m.in. w krajach byłej Jugosławii (zwłaszcza w Bośni), które to są kolejną zagranicznopolityczną specjalizacją Bratysławy. To również potencjalnie bardzo konkretne wsparcie dla Ukrainy, realizowane pod płaszczykiem zwykłej pomocy humanitarnej, nie wykluczającej się z prorosyjskimi hasłami kierowanymi na użytek wewnętrzny.

Zgodnie z zapowiedziami, padły również ważne deklaracje dotyczące rozwoju wspólnej infrastruktury. Rozbudowane ma być drogowe przejście graniczne w Użhorodzie wraz ze stworzeniem (nareszcie) pasa odpraw dla pieszych i rowerzystów, ma też powstać bezpośrednie połączenie kolejowe Koszyce-Kijów. Tutaj należy jeszcze doprecyzować, w jakiej formie ono będzie, bo rozważano kilka wariantów. Obecnie europejskie tory prowadzą z Czopu do Mukaczewa i kursuje bardzo popularny słowacki pociąg Koszyce – Mukaczewo, ale brak jest połączenia normalnotorowego z Użhorodem. Z kolei szerokie tory z Ukrainy prowadzą niemal do Koszyc, ale kończą się tuż przed miastem. Najszybszym wariantem byłaby dobudowa brakujących kilkunastu kilometrów szerokiego toru do samych Koszyc i stworzenie „eksterytorialnego” peronu na dworcu głównym w Koszycach, wraz z odprawą celną i paszportową. Umożliwiłoby to bezpośrednie kursowanie ukraińskich pociągów nocnych na podobnej zasadzie, jak te kursujące z Przemyśla do Kijowa. Rozważana była również dobudowa normalnego toru do Użhorodu, co samo w sobie jest bardzo potrzebne, ale nadal nie rozwiązuje kwestii bezpośredniego pociągu Kijów-Koszyce.

Spośród tematów, o których nie poinformowano w komunikacie po spotkaniu, a które mieszczą się w ogólnym zapewnieniu o rozwoju „również innych transgranicznych projektów infrastrukturalnych”, do najważniejszych należy budowa autostrady Koszyce – Użhorod (prace przygotowawcze rozpoczęły się na początku 2023) wraz z nowym autostradowym przejściem granicznym oraz budowa dwóch nowych drogowo-pieszych przejść granicznych: Ulič – Zabriď i Čierna nad Tisou – Solomonovo.

Ważnym tematem rozmów była budowa nowych linii przesyłowych dla eksportu słowackiej energii z elektrowni atomowych na Ukrainę. Ukraiński premier Denys Szmyhal podkreślał, jak bardzo jest to ważny projekt dla jego kraju ze względu na zniszczenia, jakie w ukraińskiej infrastrukturze energetycznej powodują rosyjskie naloty. Ukraina co prawda na bieżąco naprawia zniszczoną infrastrukturę, ale i tak zwłaszcza w 2022 i 2023 roku poważnym problemem był deficyt prądu i związane z tym przerwy w dostawie elektryczności. Słowackie dostawy będą tu nieocenionym wsparciem, a Słowacja na tym zarobi. W odróżnieniu od Polski, która za czasów SLD, PO-PSL i PiS solidarnie zaniedbała transformację energetyczną i tkwiła przy węglu, Słowacja może sobie na takie wsparcie energetyczne Ukrainy pozwolić. Niedawno Słowacja całkowicie odeszła od węgla w produkcji energii elektrycznej – zamknięto ostatnie kopalnie węgla brunatnego przy całkiem udanych programach osłonowych oraz zamknięto ostatnią elektrownię węglową. Słowacja jest jednym z europejskich liderów w transformacji energetycznej, wyprzedzając w tym takie kraje, jak Niemcy czy Austria. Większość prądu produkowane jest z atomu, przy czym mała Słowacja ma aż dwie elektrownie atomowe, stale modernizowane. Dodatkowe kilkanaście procent zapotrzebowania na prąd jest pokrywane z hydroelektrowni – na Dunaju, Wagu i innych rzekach. Co prawda w słowackiej energetyce jest nadal wiele do zrobienia, w tym znaczące zwiększenie udziału wiatraków i fotowoltaiki oraz modernizacja i rozbudowa sieci przesyłowych oraz systemów magazynowania energii, ale pod tym względem Słowacja i tak jest kilka dekad przed Polską, która wskutek solidarnych zaniedbań PO, PSL, SLD i PiS będzie się wkrótce borykać z deficytem energii i horrendalnie wysokimi podwyżkami cen prądu, czego Słowacy w tej skali unikną.

Jakub Łoginow

Więcej na temat Słowacji możesz przeczytać w popularnej książce „Nieznany sąsiad. Podręcznik współpracy polsko-słowackiej”, która jest do kupienia w księgarni internetowej Ebookpoint.

Nieznany sąsiad. Podręcznik współpracy polsko-słowackiej

Fot. FB Denys Szmyhal