Koleje Małopolskie: autobusowa rewolucja Tomasza Warchoła. PKS i autobusy transgraniczne na Słowację wracają w nowej odsłonie

PKS Kraków, Nowy Sącz, Myślenice, Zakopane, Żywiec – wszystkie wymienione pekaesy funkcjonowały jeszcze kilkanaście lat temu i upadły przy przyzwoleniu ówczesnych władz Małopolski. Obecnemu marszałkowi Witoldowi Kozłowskiemu z PiS można wiele zarzucić, ale jedno można będzie zapisać na plus obecnej kadencji władz wojewódzkich: po wielu latach likwidowania połączeń autobusowych, udało się odwrócić ten trend i stworzyć całkiem niezłą siatkę autobusowych linii dowozowych Kolei Małopolskich, które zaczynają pełnić rolę wojewódzkiego PKSu. Ogromna w tym zasługa prezesa Tomasza Warchoła, który zarządza Kolejami Małopolskimi od jesieni 2020 i przywiązuje dużą wagę do wysokiej jakości połączeń autobusowych, wzorując się w dużej mierze na doświadczeniach słowackich. Wkrótce wrócić mają też autobusy transgraniczne Kolei Małopolskich, którymi pojedziemy z Bukowiny Tatrzańskiej i Zakopanego do Trsteny na Orawie – planowany start połączeń to drugi kwartał 2023.

Zbitka słowna „autobusy Kolei Małopolskich” mogą budzić zdziwienie, u niektórych osób wręcz uśmiech – wszak podróż pociągiem jest przyjemniejsza, po co więc je zastępować autobusami? Rzecz w tym że autobusy nie zastępują pociągów (z wyjątkiem awarii i remontów linii), ale pojawiają się tam, gdzie nie ma torów, więc pociąg i tak nie pojedzie. Pierwsze Autobusowe Linie Dowozowe (ALD) pojawiły się już za czasów koalicji PO-PSL i miały służyć głównie dowożeniu pasażerów na pociąg, z pobliskich miejscowości do najbliższej stacji. Za czasów Tomasza Warchoła formuła ALD została znacznie rozszerzona i dziś mowa tu de facto o budowie wojewódzkiego przewoźnika autobusowego pełniącego dokładnie te funkcje, jakie w przeszłości pełniły małopolskie PKS-y.

Doskonałym przykładem są autobusy Kraków – Myślenice, kursujące od 1 stycznia 2023 pod szyldem Kolei Małopolskich. Liniami dowozowymi do kolei są one tylko formalnie: rzeczywiście można nimi dojechać do stacji kolejowych Kraków Łagiewniki i Kraków Główny, więc de iure wszystko się zgadza. W rzeczywistości jednak jest to typowa linia PKS, linia autobusowa ważna dla pasażerów sama w sobie, a nie jako dojazd na pociąg. Koleje Małopolskie zapełniły w ten sposób lukę po zlikwidowanych w październiku 2022 „żółtych autobusach” prywatnego przewoźnika Małopolska PKS, które z dnia na dzień przestały kursować zostawiając pasażerów na lodzie.

W latach 2019-2022 Województwo Małopolskie uruchomiło sporo linii autobusowych użyteczności publicznej, realizując tym samym ustawowy obowiązek organizacji regionalnego transportu autobusowego o charakterze wojewódzkim. Zgodnie z ustawą o publicznym transporcie zbiorowym, do zadań własnych marszałka należy obsługa i finansowanie tych linii autobusowych, które łączą ze sobą co najmniej dwa powiaty w granicach jednego województwa oraz linii transgranicznych, w danym przypadku ze Słowacją. Mimo że ustawa obowiązuje już ponad 20 lat, poprzednie władze Małopolski najzwyczajniej w świecie nie realizowały tego obowiązku lub też realizowały w minimalnym stopniu. Podobnie zresztą postępują pozostałe samorządy wojewódzkie – takie ignorowanie zadań własnych w zakresie transportu publicznego jest niechlubną polską specjalnością, niespotykaną w żadnym innym kraju naszego regionu (w Niemczech, Czechach i Słowacji samorządy organizują sporą siatkę połączeń autobusowych, przeznaczając na transport publiczny nawet 10% swojego budżetu).

Autobusy marszałkowskie z lat 2019-2022 trudno było jednak uznać za sukces. Była to klasyczna „oferta-alibi” – zrealizowana byłe jak, ciasnymi i znienawidzonymi przez pasażerów busami, zaledwie kilka razy dziennie, bez żadnego marketingu transportu publicznego. Nie dość, że wojewódzkie busy były ciasne i nieprzyjemne, niemal nikt poza miejscowymi nie wiedział o ich istnieniu, bo połączenia nie były dostępne w popularnych wyszukiwarkach. Urząd Marszałkowski publikował rozkłady jazdy… na BIPie w formie pliku pdf. Wiele autobusów jeździło pustych, kompromitując tym samym słuszną ideę przywracania regionalnych połączeń.

Przyczyna tych niepowodzeń leżała po stronie niewłaściwego zarządzania i biurokracji. Kto miał do czynienia z departamentem transportu urzędu marszałkowskiego w Krakowie, ten wie o czym jest mowa. Nie wdając się w szczegóły, panuje tam atmosfera jednego wielkiego „nie da się”, a wiele spraw dzieje się tak, jakby nisko opłacani urzędnicy prowadzili tam permanentny strajk włoski.

Zupełnym przeciwieństwem jest atmosfera w Kolejach Małopolskich, gdzie Tomasz Warchoł stworzył miejsce dla ludzi z pasją, którym się autentycznie chce wprowadzać choćby i słowackie standardy transportu publicznego (co robi m.in. Peter Jančovič) i którzy mają do tego odpowiednią przestrzeń. W strukturze urzędu takim specjalistom od razu podcięto by skrzydła, nie ma tam miejsca na oddolną inicjatywę, wszystko co wykracza poza kategorię „święty spokój” jest tam traktowane z wrogością. Koleje Małopolskie może i nie są idealne, ale pod względem zarządczym są raczej normalną, nowoczesną europejską korporacją, rozumiejącą oczekiwania pasażerów oraz znającą się na marketingu transportu publicznego.

Trudno powiedzieć dokładnie, kto ostatecznie przekonał wicemarszałka Łukasza Smółkę do zabrania autobusów wojewódzkich urzędowi i przekazania ich Kolejom Marszałkowskim, w każdym razie dla osób znających urząd od kuchni była to jedyna sensowna decyzja. Przełomem był 1 stycznia 2023, kiedy z urzędu do Kolei przeszło sporo połączeń, powstały też zupełnie nowe „autobusy kolejowe”, jak wspomniana już linia Myślenice – Kraków. Wraz z przekazywaniem autobusów Kolejom Małopolskim polepsza się też ich standard, choć ten proces musi potrwać. Mówiąc maksymalnie skrótowo i nie wdając się w personalia: urząd preferował ciasne busy, Koleje Małopolskie preferują duże porządne autobusy jak na Słowacji i rozumieją, że pasażerów nie przyciągnie się do transportu publicznego bez porządnego standardu, a ten standard musi kosztować. Siłą inercji pod szyldem Kolei Małopolskich wciąż na wielu liniach jeżdżą jeszcze busiki, gdyż nowego taboru nie da się kupić z dnia na dzień. Tym niemniej, Koleje Małopolskie realizują przetargi na nowy tabor autobusowy i wszystko zmierza w kierunku rozwoju floty dużych autobusów, które są oczekiwane przez pasażerów.

Przykładem kolejowo-autobusowej rewolucji jest też decyzja Tomasza Warchoła o powrocie popularnych autobusów transgranicznych, łączących Małopolskę ze słowacką Orawą. Obecny prezes Kolei Małopolskich już raz uruchomił te autobusy, cieszyły się one popularnością latem 2020, jednak zostały zlikwidowane decyzją Michała Pierzchały, dyrektora departamentu transportu w Urzędzie Marszałkowskim (tego preferującego busy). Teraz autobusy będą kursować pod szyldem Kolei Małopolskich a nie urzędu, na nowej trasie Bukowina Tatrzańska – Trstena (przez Poronin, Zakopane i Kościelisko). Rozstrzygnięto już przetarg na ich obsługę, a jak nas poinformowała Magdalena Opyd z biura prasowego marszałka, uruchomienie autobusów do Trsteny jest planowane na drugi kwartał 2023 roku (czyli od kwietnia, ale być może nastąpi to wcześniej). To ważna decyzja w kontekście zbliżających się igrzysk europejskich, gdyż do Małopolski będą mogli przyjechać kibice ze Słowacji. Ważne, by Małopolska w ogóle przeprowadziła jakąkolwiek kampanię promocyjną skierowaną do Słowaków, zwłaszcza że jest jeszcze czas na jej przygotowanie.

Trstena nie jest co prawda miejscowością atrakcyjną turystycznie i nie leży w Tatrach, ale jest ważnym węzłem komunikacyjnym, który pozwala na podróżowanie praktycznie po całej Słowacji. W Trstenie można się przesiąść na regionalne autobusy i pociągi, którymi można dojechać do stacji węzłowych na głównej linii kolejowej Bratysława – Poprad – Koszyce. Z Trsteny w krótkim czasie można też dojechać na Zamki Orawskie oraz na szlak górski w popularne pasma górskie, które pod wieloma względami są nawet ciekawsze od Tatr (a na pewno mniej zatłoczone) – na Małą Fatrę i Góry Choczańskie. Autobus jest też szansą na przyciągnięcie sporej liczby słowackich turystów do Małopolski, zwłaszcza do Zakopanego, Kościeliska i Krakowa (z przesiadką w Zakopanem).

O rozwoju sytuacji będziemy informować, zapraszamy też do grupy na Facebooku „Porozmawiajmy o transporcie”.

Jakub Łoginow