Sytuacja rolkarzy w Gdyni jest fatalna. Stwórzmy wzorem Krakowa uchwałę rolkarską dla Gdyni i wspierajmy zdrową, zrównoważoną mobilność

Szacuje się, że na rolkach lub deskorolce jeździ (jeśli ma do tego warunki w postaci równych nawierzchni) co dwudziesty z nas, czyli aż 5% mieszkańców. To dużo – to całkiem spora grupa mieszkańców, podatników, wyborców, osób, które tak samo jak kierowcy i rowerzyści płacą podatki i chcą równego traktowania. Wokół jazdy na rolkach i deskorolce narosło wiele mitów, które w innych miastach (np. w Krakowie) udało się już szczęśliwie przepracować i stworzyć Uchwałę Rolkarską. Rolki i deskorolkę traktuje się w Krakowie jak normalny, równorzędny z rowerem środek przemieszczania się po mieście – również do szkoły, pracy, sklepu, na uczelnię. Nic dziwnego, że sama grupa Rolki Kraków na FB ma już ponad 9000 osób i stale rośnie, rolkarzy na mieście widać, a miasto jest dzięki temu zdrowe, aktywne i rozwija zrównoważoną mobilność, której Gdynia musi się od Krakowa dopiero nauczyć. Zróbmy to w końcu – inicjatywa „Europa na rolkach” zwróciła się z takim apelem do wszystkich gdyńskich radnych i kandydatów na prezydenta miasta oraz do najważniejszych miejskich aktywistów startujących w nadchodzących wyborach.

Najczęstszy mit o rolkarzach? Ludziom się wydaje, że rolki to taka tylko zabawa dla młodzieży i że istotą jazdy na rolkach jest to by jeździć sobie tam i z powrotem po Bulwarze lub w kółko dookoło bloku lub na boisku. Absolutnie nie! Po pierwsze, badania pokazują, że rolki dominowały wśród młodzieży w latach 90-tych – dziś ta „młodzież” ma już 40-60 lat i to ta grupa wiekowa dominuje jeśli chodzi o jazdę na rolkach. Rolki (i deskorolka) upodobniły się też do roweru i przeszły podobną ewolucję jak rower jeśli chodzi o ich funkcje – od „wyłącznie zabawy i rekreacji” do normalnego, ekologicznego sposobu przemieszczania się również w jakimś konkretnym celu oraz na bardzo duże dystanse (nawet 120 km dziennie). Nie oznacza to, że rolki nie są związane z aktywnością czasu wolnego, zabawą, sportem – są tak samo, jak rower oprócz swojej funkcji komunikacyjnej służy też ludziom do tego, by się wyszaleć i pojeździć „bez celu” po lesie. Rolki są pod tym względem z oczywistych powodów bardziej sportowe i rekreacyjne, niż rower. Ale równocześnie badania ankietowe dowodzą, że rolkarze chcą łączyć aktywność sportową i efekty zdrowotne jakie dają rolki, z codziennym przemieszczaniem się w jakimś konkretnym celu – w tym do pracy, szkoły, uczelni, na zakupy, na spotkania. Zaletą jest tu większa elastyczność rolek i deskorolki w porównaniu z rowerem – zajmują mało miejsca, można dojechać do jakiegoś punktu, schować rolki do plecaka i kontynuować podróż komunikacją publiczną, co w przypadku roweru jest niemożliwe lub kłopotliwe. Szczególnie duże zalety w nowoczesnej mobilności miejskiej ma deskorolka (typu „fiszka” – z dużymi kauczukowymi kółkami), którą można podjechać szybko na przystanek lub na uczelnię, wziąć ze sobą do sali wykładowej lub do pociągu.

To co łączy rolki i deskorolkę – to wymagania odnośnie nawierzchni. Rower przejedzie po wszystkim, pieszy również przejdzie nawet po chodniku z „kocich łbów” lub zabłoconą ścieżką, rolki i deska wymagają równej, najlepiej asfaltowej nawierzchni i spójnej infrastruktury dróg rowerowych, niefazowanych chodników, alejek parkowych. Tej spójności w Gdyni niestety nie ma, jest ona natomiast w Gdańsku, Sopocie, Koszalinie, a nawet w Pruszczu Gdańskim, który pod tym względem może być dla Gdyni wzorem.

Przykładem tego braku spójności jest Śródmieście w Gdyni. Przyjęło się uważać, że miejscem spotkań rolkarzy jest Bulwar Nadmorski – ok, ale na ten Bulwar trzeba jakoś na rolkach dojechać z innych dzielnic – z Grabówka, Leszczynek, Działek Leśnych czy Chyloni, albo z dworca Gdynia Główna. Startujemy przed dworcem i co mamy? Najpierw rozwalająca się droga rowerowa wzdłuż 10 Lutego, która dawno wymaga remontu. Drogą rowerową dojedziemy w stronę Skweru Kościuszki jedynie do skrzyżowania z ulicą Abrahama, a co dalej? Jazda po niefunkcjonalnej, kiczowatej, zakazanej w innych miastach (np. Kraków) nawierzchni z kostki fazowanej. Jak to możliwe, że Gdynia nadal nie ma wygodnego, asfaltowego połączenia rowerowo-rolkarskiego najważniejszych miejsc w centrum: dworca głównego, Placu Kaszubskiego, Skweru Kościuszki, ulicy Świętojańskiej i Bulwaru Nadmorskiego? Dlaczego dla samochodów jakoś asfaltu nikt nie żałuje, a dla nas już tak – mimo że to my jesteśmy ekologiczni, dbamy o klimat, nie zajmujemy przestrzeni i nie sprawiamy kłopotów?

Kolejny przykład braku spójności to ciąg ulic Morskiej i Śląskiej. Morska to główna arteria komunikacyjna również dla rolkarzy – w pobliżu nie tylko rolkarze mieszkają (bo są tu zaludnione dzielnice: Działki Leśne, Grabówek, Leszczynki, Chylonia, Cisowa), mają ważne cele podróży (Uniwersytet Morski, sklepy, punkty usługowe, miejsca pracy), ale też przejeżdżają tranzytem: do/z dzielnic północnych, Rumi, Redy, Wejherowa, Demptowa, a w drugą stronę – z Cisowej, Chyloni, Rumi itp. do Sopotu, Gdańska, Pruszcza Gdańskiego, na Wyspę Sobieszewską. Tak, takie dystanse pokonywane na rolkach (Reda – Rumia – Gdynia – Sopot – Gdańsk – Wyspa Sobieszewska) nie są niczym dziwnym ani nadzwyczajnym. I co tu mamy? Na niektórych odcinkach: szeroki, wygodny, dobrej jakości asfalt, aż się przyjemnie jedzie – nikomu też nie przeszkadzając, bo jest tu naprawdę szeroko i wszyscy się zmieszczą. Ale te dobre odcinki są poprzecinane odcinkami fatalnymi: z kostki fazowanej która w świetle obecnych przepisów nie ma prawa się tu znaleźć oraz z fatalnego chropowatego asfaltu między Uniwersytetem Morskim a przystankiem Stocznia SKM, po którym nie da się przejechać. Serio Gdynia, nawet mając problemy z zadłużeniem, nie jest w stanie znaleźć tych raptem kilkunastu – dwudziestu milionów, by wymienić wszystkie problematyczne odcinki na dobrej jakości asfalt? Przecież to nawet nie są zadania inwestycyjne, tylko remontowe. Prosta nakładka asfaltowa, do której nawet nie potrzeba projektu budowlanego ani skomplikowanych procedur.

Podobnych przykładów braku spójności jest dużo więcej, a znaleźć je można na naszej mapce:

Mapa mówi sama za siebie. Tych wszystkich czarnych kresek znikąd donikąd w ogóle nie powinno być – wszystkie powinny zostać połączone ze sobą w spójną sieć, podobną do tej, jaką widać w Gdańsku czy Pruszczu. Tam też nie jest idealnie i jest sporo do zrobienia, ale sami Państwo mogą sobie porównać.

Na koniec przypomnienie o statusie prawnym rolkarzy i deskorolkarzy. Do 2021 roku byliśmy traktowani jak każdy inny pieszy – mieliśmy obowiązek korzystać z chodników, alejek parkowych, placów, deptaków i każdej innej infrastruktury pieszej na takiej samej zasadzie jak inni piesi, ale nie wolno nam było korzystać z dróg rowerowych (z wyjątkiem tych, wzdłuż których nie było chodnika). Wieloletnie starania naszego środowiska doprowadziły do zrównania polskich przepisów z europejskimi (takimi jak na Słowacji, w Czechach) i teraz na rolkach i deskorolce możemy jeździć zarówno po drogach rowerowych, jak i po chodnikach i pozostałej infrastrukturze pieszej. Gwarantują nam to przepisy Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym, która po nowelizacji z 2021 roku wprowadziła dla nas nową kategorię „Urządzenia Wspomagające Ruch” (UWR), obejmujące małe urządzenia transportowe napędzane siłą mięśni i nie będące rowerem: rolki, deskorolka, nartorolki i hulajnoga klasyczna (nieelektryczna). Rok później, w 2022 roku, Ministerstwo Infrastruktury wydało kolejną ważną zmianę – Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 24 czerwca 2022 r. w sprawie przepisów techniczno-budowlanych dotyczących dróg publicznych. Wprowadziło ono przepis mówiący, że chodnik oraz drogę rowerową buduje się z uwzględnieniem potrzeb użytkowników urządzeń wspomagających ruch – a więc rolkarzy i deskorolkarzy. W praktyce wykładnia tego przepisu jest taka, że na budowanych lub remontowanych obecnie chodnikach nie wolno stosować fazowanej nawierzchni – ani kostki fazowanej, ani nadal stosowanych w Gdyni fazowanych płytek. Inne samorządy się do tego rozporządzenia przystosowały – Gdynia nadal je łamie. To się musi skończyć i stąd apel do Państwa – radnych i kandydatów na radnych oraz prezydenta.

W grudniu 2017 Kraków jako pierwsze miasto w Polsce przyjął swoją Uchwałę Rolkarską, która wprowadziła jeszcze przed przepisami wspomnianego Rozporządzenia całkowity zakaz stosowania na chodnikach kostki fazowanej i fazowanych płyt chodnikowych. I to działa. Od 2018 roku wszystkie chodniki i alejki parkowe w Krakowie są już budowane (lub remontowane) z użyciem materiałów przyjaznych rolkarzom: przeważnie z kostki niefazowanej lub z asfaltu. Alejki parkowe w Krakowie buduje się z asfaltu lub wodoprzepuszczalnej, przyjaznej rolkarzom żywicy. Uchwała Rolkarska Krakowa określiła również docelową sieć 10 szkieletowych tras rolkarskich przecinających całe miasto – nie chodzi tu o trasy tylko dla rolkarzy, ale o trasy wielofunkcyjne (pieszo-rowerowe: drogi rowerowe, chodniki, alejki parkowe, asfaltowe trasy na wałach rzecznych) dostępne również dla rolkarzy i przyjazne rolkarzom. Uchwała jest realizowana (choć w kilku miejscach zbyt wolno), a jej przyjęcie wiązało się z aktywną dyskusją i życzliwym przyjęciem ze strony absolutnie WSZYSTKICH radnych miejskich. W głosowaniu uchwałę poparli wszyscy radni, a w dyskusji chwalili ją zgodnie radni wszystkich klubów. Czekamy na podobną uchwałę w Gdyni – zapraszam do współpracy i pomogę w jej opracowaniu i realizacji.

Postulaty rolkarskie skierowane do radnych kończącej się kadencji oraz kandydatów na prezydenta i na radnych oraz do najważniejszych sił politycznych i ruchów miejskich:

  1. Wprowadzenie wiążącej i jednoznacznej uchwały zakazującej stosowanie kostki fazowanej, fazowanych płytek, kocich łbów i jakiejkolwiek nierównej nawierzchni na wszystkich gdyńskich chodnikach, placach, bulwarach, alejkach parkowych i spacerowych, również w formie ozdobników, odmiennej nawierzchni wjazdów na posesję itp. Jedyną dopuszczalną formą nierównej nawierzchni mają być stosowne oznakowania dla niewidomych – cała reszta ma być absolutnie gładka. Uchwała wprowadzająca tę zasadę musi być krótka, zwięzła, konkretna i jednoznaczna. Tu nie chodzi o tworzenie skomplikowanych standardów pieszych i katalogów nawierzchni, których później nie będzie się przestrzegać, tylko jasny, prosty i jednoznaczny przekaz – tak jak w Krakowie. Nie ma przyzwolenia również dla stosowanej w Gdyni „mikrofazy”. Żadna faza – chodniki mają być po prostu idealnie równe.
  2. Pilna zamiana – najpóźniej do 2026 roku WSZYSTKICH odcinków dróg rowerowych, które posiadają niewłaściwą nawierzchnię (kostkę fazowaną lub zniszczony asfalt) na nowy gładki asfalt. Dotyczy to zwłaszcza odcinków w Śródmieściu: wzdłuż 10 Lutego, na przedłużeniu Bulwaru w stronę Skweru Kościuszki (odcinek z kostki fazowanej), wzdłuż Władysława IV, a także wzdłuż ulicy Morskiej, Kazimierza Górskiego, Drogi Gdyńskiej, Lotników, Al. Zwycięstwa w Orłowie i Kolibkach. Razem z tym należy przeprowadzić remont asfaltowego chodnika wzdłuż ul. Śląskiej, wymieniając stary zniszczony asfalt na nowy równy asfalt. Chodnik wzdłuż Śląskiej jest kluczowym, brakującym elementem spinającym trasy rolkarskie po obu stronach Śródmieścia – z jednej strony w stronę Chyloni, dzielnic północnych i Rumi, z drugiej strony w stronę Orłowa, Sopotu i Gdańska. Jak widzimy na mapie, po obu stronach możliwości jazdy na rolkach są, a „dziura” występuje w Śródmieściu Gdyni – w miejscu, które powinno posiadać najlepszą infrastrukturę rolkarską. Realizacja: zacząć jeszcze latem/jesienią 2024 w ramach przesunięć w bieżącym budżecie (to nie są duże środki), 70% potrzeb zrealizować w 2025 roku, pozostałe w roku 2026. Mówimy tu o zadaniach remontowych, łatwych i tanich do realizacji, które są potrzebne do zrobienia „na wczoraj”. Obecnie te remonty polegające na wymianie nawierzchni dróg rowerowych z kostki fazowanej na asfalt są realizowane z projektów z budżetu obywatelskiego, zgłaszanych m.in. przez Stowarzyszenie Rowerowa Gdynia i wspieranych przez środowiska rolkarskie. I dobrze, ale budżet obywatelski nie może wyręczać miasta w realizacji jego podstawowych zadań.
  3. Opracowanie, wzorem Krakowa, docelowej sieci 10 tras rolkarskich przecinających całe miasto oraz łączących Gdynię z sąsiednimi gminami. W tym zwłaszcza: dogodne połączenie rolkarskie Obłuża/Oksywia/Grabówka/Działek Leśnych z Placem Kaszubskim, Skwerem Kościuszki i Bulwarem Nadmorskim, połączenia rolkarskie Śródmieścia z dzielnicami północnymi, likwidacja „wąskich gardeł” w Orłowie oraz w ciągu ulic Śląskiej i Morskiej.
  4. Główne przelotowe trasy rolkarskie Gdyni siłą rzeczy muszą przebiegać wzdłuż ruchliwych arterii drogowych (Morska, Śląska, Al. Zwycięstwa, Władysława IV), co naraża rolkarzy na nieprzyjemności związane z hałasem i spalinami. Geografii nie zmienimy i nie da się tego uniknąć, zasadniczo nie da się inaczej poprowadzić ruchu rolkarzy z Bulwaru Nadmorskiego w centrum Gdyni do Orłowa i trasy nadmorskiej w Sopocie, niż wzdłuż ruchliwych ulic, bo nie zbudujemy tej trasy nad samym morzem ani przez uliczki Redłowa. Tym bardziej należy więc zadbać o maksymalne odseparowanie tras pieszo-rowerowo-rolkarskich od ruchliwej jezdni szpalerem drzew i maksymalnie szerokim pasem zieleni, być może też innymi rozwiązaniami terenowymi (np. Monachium stara się chować ruchliwe arterie do tuneli, nowa droga do Ergo Areny na Żabiance powstała w wykopie, w Krakowie alejka piesza została odseparowana od ruchliwej ul. Stella-Sawickiego wałem ziemnym obsadzonym zielenią, we Wrzeszczu jazda na rolkach wzdłuż ruchliwej Grunwaldzkiej to sama przyjemność, bo pomiędzy jezdnią a drogą rowerową i chodnikiem jest szpaler drzew – podobnie jest na trasie rolkarskiej wzdłuż Kanału Raduni od gdańskiego Śródmieścia aż do Pruszcza). Starajmy się projektować infrastrukturę z większą dbałością o estetykę, zieleń i o to, by poruszanie się na rolkach nawet wzdłuż ruchliwych ulic było po prostu przyjemne. Dziś nie jest. Nie zapominajmy o zieleni również na obszarach portowych i przemysłowych – port i przemysł to też dobre miejsce, by po ogólnodostępnej przestrzeni pojeździć sobie na rolkach i to otoczenie wcale nie musi być brzydkie, zapylone, brudne, szare i pozbawione drzew.
  5. Stwórzmy miejsca, w których rolkarze mogą uczyć się jazdy lub doskonalić umiejętności pod okiem instruktorów przez cały rok, również zimą.
  6. Uwzględniajmy rolki i deskorolkę również w kwestii nazewnictwa – nie mówmy tylko o „polityce rowerowej” czy „rowerowym maju”, ale o „polityce mobilności aktywnej”, mówiąc o zaletach roweru wspominajmy jednym tchem o tym, że zalety ekologiczne i zdrowotne mają: rower, rolki i deskorolka. Nie dyskryminujmy mniejszości również na poziomie słownictwa. Rolki, deskorolka i rowery mają ze sobą wiele wspólnego, wiele wspólnych potrzeb i grając razem można uzyskać dużo więcej. Ale mówiąc tylko o „infrastrukturze rowerowej”, „polityce rowerowej” bez dodawania: „oraz rolkarskiej i deskorolkowej”, tworzymy infrastrukturę złej jakości, wykluczającą, dyskryminującą, na czym cierpią też sami rowerzyści – bo zastosowano pasy rowerowe w jezdni pod Urzędem Miasta zamiast wydzielonej drogi rowerowej, bo miasto nie zmieniło nawierzchni dróg rowerowych z kostki fazowanej na asfalt.
  7. Wspierajmy turystykę rolkarską i osoby zaangażowane w rozwój turystyki rolkarskiej, informujmy jako Urząd Miasta i radni o powstałych na ten temat przewodnikach rolkarskich, mapach tras rolkarskich i innych inicjatywach, dajmy mieszkańcom Gdyni i Trójmiasta możliwość zarabiania na życie turystyką rolkarską i promocją Gdyni jako miasta, do którego warto przyjechać z całej Polski oraz ze Słowacji, Ukrainy, Czech, Niemiec by sobie pojeździć na rolkach. Gdynia to miasto nadmorskie, atrakcyjne turystycznie, a turystyka to ważna gałąź gospodarki, sposób zarabiania na życie. Czy na turystyce mają zarabiać tylko właściciele drogich apartamentów na wynajem? Czy turystyka w Trójmieście musi oznaczać tylko uciążliwości dla mieszkańców, bez żadnych korzyści: wysokie ceny, tłumy w sezonie na plażach, windowanie cen nieruchomości tak że Gdynian nie stać na własne mieszkanie? Turystyka rolkarska oczywiście zawsze będzie niszowa, ale o nisze też trzeba dbać. Rolkarze to jedni z najlepszych turystów – nieuciążliwi, prowadzący zdrowy tryb życia, nie koncentrujący się jedynie na obszarze plaży i Śródmieścia, odwiedzający Pomorze nie tylko w lipcu i sierpniu – sezon na turystykę rolkarską trwa od kwietnia do października, a znajdą się i tacy, który jeżdżą i w pozostałe miesiące. Turystyka rolkarska rozwija się na Podtatrzu – na bazie kultowej transgranicznej trasy Nowy Targ – Trstena. Ludzie mają pracę, wynajmują kwatery turystom rolkarskim, gminy mają wpływy z podatków. Gdynia to marka sama w sobie, która przyciąga rolkarzy przez cały rok – ale trzeba zadbać o odpowiedni marketing. Dziś na stronach Urzędu Miasta Gdynia nie znajdą Państwo informacji, że do Gdyni warto przyjechać na rolki, a jeśli tak – to gdzie tu można pojeździć. Gdynię promują w Polsce i Europie rolkarze wydający swoje przewodniki rolkarskie – miasto tego w żaden sposób nie dostrzega ani nie wspiera. Drodzy radni i kandydaci, zmienicie to?

    Polub stronę Europa na rolkach i dołącz do grupy na FB Rolki Gdynia, Rumia, Reda, Kosakowo, Wejherowo i okolice | Facebook